Naczelnik wydziału paszportowego w Lhasie jest tak zdumiony leżącym przed nim wnioskiem, że sięga po telefon i dzwoni do autora.
– Jak lojalny członek partii może chcieć opuścić nasz socjalistyczny raj?!
– Z dwóch powodów – tłumaczy petent. – Po pierwsze, sąsiad mówi, że kiedy ten reżim upadnie, wszyscy partyjni będą wisieć. Nawet tacy, którzy jak my zapisali się tylko dla pieniędzy i stanowisk.
– Daj spokój – odpowiada naczelnik ze śmiechem. – Ten reżim nigdy nie upadnie.
– I to jest drugi powód.
„Paszportową dyskryminacją” Tybetańczyków interesowała się nawet Organizacja Narodów Zjednoczonych.