Niezależne źródła informują, że władze chińskie „zatrzymały dwieście osób” w związku z październikowym protestem przeciwko rygorom polityki „zero COVID” w Lhasie.
Uczestnicy pokojowej demonstracji 26 października domagali się przede wszystkim zgody na wyjazd z miasta, w którym tkwili bez pracy od niemal trzech miesięcy. Nazajutrz zaczęli wracać do domów chińscy robotnicy, a kilka dni później ogłoszono, że po spełnieniu określonych warunków Lhasę będę mogli również opuścić mieszkańcy Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA).
Lokalne źródła informują, że „w tym samym czasie” policja uwięziła dwieście osób – głównie chińskich robotników, ale także Tybetańczyków „z Chengdu i innych regionów Tybetu”, podejrzewanych o „zorganizowanie” protestów. Zatrzymanych osadzono w „budynkach należących do deweloperów”. Służba bezpieczeństwa najprawdopodobniej „szuka prowodyrów; wielu Chińczyków zwolnili od ręki, ale naszych trzymają i pewnie poddadzą ich jeszcze tak zwanej reedukacji”.
Tybetańczycy z Lhasy informują, że w mieście wciąż obowiązują pandemiczne restrykcje, choć chińskie media ogłosiły ich zniesienie natychmiast po zakończeniu zjazdu KPCh w Pekinie. Według oficjalnych danych w TRA jest wciąż ponad 18 tysięcy zakażonych COVID.