Di Lhaden: Wir, czyli okrążanie sanktuariów

Kiedy lodowaty wiatr

przeszywa niebo niczym bagnety

zastępów nieznanych żołnierzy,

świątynne dzwony biją na trwogę

jak przerażony wartownik.

Czyżby dostrzegły zbliżające się niebezpieczeństwo?

Co je zaniepokoiło?

Czy obudziły śpiących?

Czy istnieje lepszy budzik?

 

Białe obłoki nad odległym horyzontem

mogą nie nieść kropli twojego i mojego oddechu,

ale wszechobecne tumany kurzu

są gęste jak nasze spory.

Nie dbam o pył,

Interesuje mnie tylko wieczność przestrzeni.

 

Tu i tam przemykają gnane wiatrem plastikowe torby

i nagleni wiarą wiekowi pielgrzymi.

 

Kulimy się z zimna,

siorbiąc smog jak zupę.

Pisakowa burza, która nie dała nam iść,

cofa się powoli

niczym linia włosów starego przyjaciela.

 

 

 

Di Lhaden (właściwie: Lobsang Lhundrub) pochodzi z Pemy (chiń. Banma) w prefekturze Golog (chiń. Guoluo) prowincji Qinghai; jest mnichem, studiował w Instytucie Studiów Buddyjskich w Sertharze (chiń. Seda), w Sichuanie i w lhaskim Drepungu, skąd musiał wrócić w rodzinne strony w 2008 roku. W 2019 roku został uprowadzony przez policję, a następnie skazany na cztery lata więzienia za opublikowanie „podburzającej” książki. „Wolność” pochodzi ze zbioru Testamenty życia i śmierci, poświęconego brutalnej pacyfikacji tybetańskich protestów w 2008 roku.