Taszi Łangczuk: Pobicie w Darlagu

Przyjechałem do Darlagu o piętnastej 19 sierpnia 2023 roku. Wysiadłem na głównym skrzyżowaniu i po kwadransie opublikowałem na Douyin film sprzed bramy okręgowej szkoły średniej oraz zrobiłem tam sobie zdjęcie.

O godzinie 19:29 sfotografowałem się w tym samym miejscu i zauważyłem, że jedzie za mną samochód. Około ósmej dotarłem do małego hotelu, ale właściciel powiedział, że mają komplet. Poprosiłem, żeby mi pomógł, bo robi się ciemno, więc znalazł dla mnie łóżko, ale chwilę później wrócił, pytając, czy to o mnie im chodzi. Pokazałem mu dowód i zapewniłem, że nie złamałem żadnych przepisów i przed nikim się nie ukrywam. Pół godziny później ktoś zapukał do moich drzwi. Kiedy otworzyłem, do środka wtargnęło czterech zamaskowanych mężczyzn, którzy zaczęli mnie bić i kopać. Wydaje mi się, że porozumiewali się w dialekcie z Gologu.

Kiedy wreszcie dali mi spokój, poprosiłem właściciela o wezwanie policji. Funkcjonariusz przyszedł około dziewiątej. Zadawał wiele pytań, a potem zabrał mnie na komisariat. Kręciło się tam wielu mundurowych, którym mówiłem, że chcę złożyć zawiadomienie o pobiciu w nadziei, że znajdą ludzi odpowiedzialnych za zlecenie i przeprowadzenie ataku. Moje zeznanie zaczęto spisywać o 23:30 i zwolniono mnie po godzinie.

Próbowałem wrócić do hotelu, ale nie umiałem go znaleźć. Cały czas jeździł za mną samochód. Udałem się więc na komisariat i poprosiłem o zawiezienie mnie do mojego hotelu. Kiedy tam dotarłem, właściciel poprosił, żebym wyszedł, bo w tych okolicznościach boi się konsekwencji, a ma na utrzymaniu rodzinę.

Posłuchałem i poszedłem szukać większej noclegowni. Długo to trwało, a na miejscu usłyszałem, że nie mają wolnych miejsc. Usiadłem więc w holu i zacząłem czytać rozporządzenia.

W międzyczasie dzwoniono na recepcję, prawdopodobnie z Biura Bezpieczeństwa Publicznego. Pracownicy poprosili mnie o wyjście, mówiąc, że boją się o pracę. Zasugerowali „dobrze ustosunkowany” hotel po drugiej stronie ulicy, ale okazało się, że mają zamknięte. Noclegu szukały też dwie starsze kobiety, które zięć wiózł do szpitala w Silingu. Ponieważ nigdzie nie otwierano drzwi, udałem się okręgowego szpitala i poprosiłem o zrobienie tomografii komputerowej do obdukcji, ale poinformowano mnie, że maszyna nie działa. Zostałem skierowany na pierwsze piętro, kiedy jednak pojawił się tam doktor, polecił mi wrócić na dół, gdzie tybetański lekarz powiedział, żebym wyszedł. Resztę nocy przesiedziałem na stołku w poczekalni.

Postanowiłem udokumentować to zajście w nadziei, że użytkownicy mediów społecznościowych zwrócą uwagę na bezprawne działania urzędników lokalnych i ich współpracę z grupami przestępczymi. Dziękuję wszystkim za zainteresowanie.

 

20 sierpnia 2023 roku, godzina 06:00

 

Taszi Łangczuk jest biznesmenem i społecznikiem z Juszu (chiń. Yushu) w prowincji Qinghai, monitującym władze wszystkich szczebli o zapewnienie „konstytucyjnego” miejsca językowi tybetańskiemu w systemie oświaty, za co spędził pięć lat w więzieniu i został pozbawiony „praw politycznych” na pięć kolejnych.