„Przymusowa abhiszeka” z chińskim Panczenem w Szigace

Gjalcen Norbu – w 1995 roku mianowany przez Pekin Panczenlamą po uprowadzeniu chłopca wskazanego zgodnie z tradycją przez Dalajlamę – udzielił abhiszeki Kalaczakry, na którą „zwieziono setki ważnych lamów z całego Tybetu”.

Kalaczakra jest jednym z najwyższych systemów nauk i rytuałów tantrycznych – oraz „specjalnością” Dalajlamy, który od 1954 roku udziela jej abhiszeki (czyli „upoważnienia” do formalnej praktyki) w intencji światowego pokoju, ściągając miliony wyznawców z całego świata. Gjalcen Norbu (nazywany przez rodaków Panczenem „chińskim” albo „fałszywym”) odprawił już ten rytuał w 2016 roku. Rządowe media informowały wtedy – niezgodnie z prawdą – że była to pierwsza taka ceremonia w Tybecie od ponad pół wieku.

Ceremonii – która odbywała się w Taszilhunpo, siedzibie Panczenlamów w Szigace, od 9 do 12 października – nie nadano „eksportowej” oprawy medialnej, ściągnięto na nią jednak „tysiące mnichów, mniszek i świeckich” oraz „ponad stu ważnych lamów” ze wszystkich regionów Tybetu. „Każda rodzina z okolic Szigace musiała oddelegować co najmniej jedną osobę, choć ludzie byli właśnie zajęci zbiorami”. „Jak przystało na posłuszną tubę partyjnej propagandy”, przy okazji Gjalcen Norbu wygłaszał pogadanki o „konieczności sinizowania religii i dostosowywania wiary do wymogów socjalizmu”.

W tybetańskiej tradycji buddyjskiej przyjęcie abhiszeki ustanawia „więź” między nauczycielem i uczniami, których od tego momentu łączą formalne zobowiązania. Niektórzy uważają, że władze usiłują w ten sposób „zastawić pułapkę” i wymusić lojalność tybetańskich duchownych wobec „chińskiej marionetki”, która ma pomóc Pekinowi w zachowaniu pozorów tradycyjnych procedur podczas mianowania następnego Dalajlamy. Inni wskazują, że to wątpliwy zabieg, ponieważ faktyczny „przekaz” ma wymiar mentalny, nie fizyczny, więc o jego przyjęciu decyduje wyłącznie nastawienie odbiorcy. „Muchy, które siedzą na ścianach, także są obecne w czasie rytuału, nikt jednak nie sugeruje, że odbierają abhiszekę. Jeśli nie chce się wiązać ślubowaniami z praktyką lub osobą udzielającą przekazu, a z jakiegoś powodu nie wypada wyjść, wystarczy to sobie w duchu powiedzieć i myśleć o czymś innym”.