Władze chińskie „wypuściły setki mnichów i świeckich”, zatrzymanych w związku z protestami przeciwko budowie tamy oraz planowi zatopienia dwóch osad i sześciu klasztorów w Dege, w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan.
Według szczątkowych informacji (cały region jest wciąż odcięty od świata) policja zwolniła większość zatrzymanych po demonstracjach, które rozpoczęły się 14 lutego i zostały spacyfikowane dziewięć dni później.
„Wytypowani” po brutalnych przesłuchaniach dwaj „przywódcy” protestów – Tenzin Sangpo, przełożony klasztoru Łonto, i Tamdin (albo Tenzin), sołtys – „zostali przekazani prokuraturze”. Nie wiadomo, gdzie są więzieni i co się im zarzuca. „Ludzie boją się, zostaną obarczeni odpowiedzialnością za zorganizowanie demonstracji i informowanie tak zwanych wrogich sił”. Pojawiły się także doniesienia o aresztowaniu mnicha, który zastąpił uwięzionego przełożonego.
Jednemu ze zwolnionych udało się przekazać, że zatrzymani byli „stłoczeni w celach, karmieni obrokiem i czasami nie dostawali nawet wody”.
Mnichów „bito i zmuszano do biegania w kółko po dziedzińcu więzienia. Jeden zasłabł i wciąż jest w szpitalu”.
Protestujące osady „odcięto od świata, wystawiając na drogach blokady, który pilnują żołnierze paramilitarnej policji”. „Nikomu nie wolno wyjechać, a kilkudziesięciu najmłodszych mnichów Łonto zabrano do szkoły z internatem”.