Cering Co – przewodniczka turystyczna z Juszu (chiń. Yushu) w prowincji Qinghai – została po raz czwarty aresztowana za protest przeciwko dyskryminowaniu Tybetańczyków przez chińską policję.
Cering Co opiekowała się grupą mnichów, których 10 czerwca zatrzymano w Draczenie (chiń. Baqing), w prefekturze Nagczu (chiń. Naqu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA) podczas pielgrzymki do Lhasy. Policjanci orzekli, że duchowni nie mogą podróżować bez pisemnej zgody klasztornego komitetu demokratycznego zarządzania oraz władz lokalnych, i przez całą noc przesłuchiwali dwóch mnichów. Kobieta zadzwoniła na policję i oskarżyła funkcjonariuszy o szykanowanie Tybetańczyków, nadużywanie władzy i łamanie prawa, wskazując, że chińskich turystów nikt nie pyta o żadne zezwolenia. Nagraną rozmowę opublikowała w mediach społecznościowych.
„Jako obywatele Chin Tybetańczycy powinni mieć takie same prawa jak Chińczycy. Przewodniczący Xi Jinping i jego rząd podkreślają znaczenie jedności etnicznej, więc skąd ten problem? Czyżby na waszym komisariacie nie obowiązywały wytyczne przewodniczącego? Co mam teraz zrobić?” Funkcjonariusz zasłaniał się „różnymi dyrektywami różnych departamentów”, ale koniec końców mnisi zostali na ranem zwolnieni.
Kobietę zatrzymano po powrocie do Juszu i 29 czerwca ukarano dziesięciodniowym aresztem administracyjnym za „zagrażanie stabilizacji społecznej”. Był to jej czwarty wyrok.
W zeszłym roku spędziła w areszcie piętnaście dni za „wywoływanie awantur poprzez fałszywe oskarżenia pod adresem rządu i dezinformację w mediach społecznościowych”. Za podobne „wykroczenia” karano ją także w 2020 i 2017 roku.