Podobnie jak w 2001 roku, po narzuceniu nowych limitów i przystąpieniu do wyburzania domów duchownych w Instytucie Studiów Buddyjskich Larung Gar w Sertharze (chiń. Seda), w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan, represje dotknęły również klasztornego obozowiska Jaczen Gar w sąsiednim okręgu Paljul (chiń. Baiyu).
Według niezależnych źródeł od kwietnia Jaczen Gar musiało opuścić niemal tysiąc mniszek z Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA), gdzie w tym samym czasie straszono urzędników, że stracą posady, jeśli nie sprowadzą z powrotem wszystkich duchownych, którzy podjęli monastyczne studia na terenie innych prowincji ChRL. Podobne kroki podejmowano w niespokojnych okręgach Driru i Dzomda już przed dwoma laty.
Za exodusem z Jaczen Garu stoją więc władze w Lhasie, a nie lokalni aparatczycy z Sichuanu. W obozowisku studiuje niespełna dziesięć tysięcy osób – głównie mniszki. Tybetańskie źródła nie informowały o wyburzaniu opuszczanych przez nie domów.
Mniszki, które zmuszono do powrotu do TRA, nie mają szans na otrzymanie zgody na przystąpienie do tamtejszych klasztorów. Kobiety nie mogą też odprawiać rytuałów religijnych w domach wiernych – w ten sposób tracą więc możliwość kontynuowania buddyjskich studiów oraz tradycyjne źródło utrzymania.