Przełożeni Instytutu apelują do mniszek o dobrowolne opuszczanie Larung Garu

Przełożeni Instytutu Studiów Buddyjskich Larung Gar w Sertharze (chiń. Seda), w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan zaapelowali do mniszek o dobrowolne opuszczanie kompleksu, proponując im miejsce i warunki do nauki w innych klasztorach.

Według lokalnych źródeł z Instytutu – w którym na rozkaz władz od 20 lipca wyburza się „pozalimitowe” domy duchownych – muszą odejść dwa tysiąc mniszek: czterysta z prefektury Golog (chiń. Guoluo) i trzysta z Juszu (chiń. Yushu) w prowincji Qinghai, reszta z różnych rejonów Sichuanu.

Przełożeni Instytutu 23 września powiadomili „zagrożone” mniszki, że jeśli w ciągu pięciu dni same wpiszą się na listę, zostaną przeniesione do innych instytucji monastycznych w Sertharze lub sąsiednich okręgach prefektury Kardze, gdzie będą mogły kontynuować studia pod okiem najlepszych nauczycieli. Kobiety, które się nie zgłoszą, narażą się na wydalenie przez władze chińskie, nie mając żadnej gwarancji ponownego podjęcia nauki.

Tydzień później w sieci pojawiły się filmy z zapłakanymi mniszkami, wyjeżdżającymi z Larung Garu w autobusach. Większość tych kobiet pochodziła z Tybetańskiego Regionu Autonomicznego. Szacuje się, że w ciągu dwóch miesięcy chińskie grupy robocze zdążyły zrównać z ziemią pięćset pięćdziesiąt domów duchownych. W ostatnich tygodniach kompleks musiało opuścić tysiąc osób.

Tybetańskie źródła zaczynają mówić także o wyburzaniu domów oraz wydaleniu tysiąca adeptów (duchownych i świeckich) z oddalonego o 300 kilometrów obozowiska klasztornego Jaczen Gar.