Według tybetańskich źródeł policja torturowała żonę i córki Tasziego Rabtena, który 8 grudnia podpalił się w Maczu (chiń. Maqu), w prefekturze Kanlho (chiń. Gannan) prowincji Gansu.
Funkcjonariusze wymusili na kobietach złożenie odcisków palców pod dokumentem, wedle którego samospalenie Tasziego Rabtena „było spowodowane problemami osobistymi i nie miało charakteru politycznego”. Zatrzymane zwolniono po dwóch dniach i przeprowadzono szczegółową rewizję w ich domu.
Po samospaleniu policja zatrzymała dziewięć osób w okolicznych lokalach i sklepach – w tym „trzech wyrostków podejrzewanych o robienie zdjęć” oraz „kobietę, która modliła się na głos do Jego Świątobliwości Dalajlamy”.
Władze odmówiły wydania bliskim szczątków zmarłego i poddały je kremacji. Prochy przekazano rodzinie.
W całym Maczu „organizuje się modły w intencji Tasziego Rabtena, z okolicznych wiosek ściągają ludzie z kondolencjami”.