Cedup Kji została 5 kwietnia zwolniona z więzienia Mianyang, w którym spędziła cztery lata za „współudział” w samospaleniu Lobsanga Genduna w Pemie (chiń. Banma), prefekturze Golog (chiń. Guoluo) prowincji Qinghai.
Trzydziestodwuletnią kobietę przewieziono do rodzinnej wioski w Ngabie (chiń. Aba), w prowincji Qinghai, gdzie witało ją kilkuset ziomków.
To pierwsze informacje o wyroku Kji, którą zatrzymano w czasie szarpaniny z policją. Wołała o wolność Tybetu i powrót Dalajlamy. W związku z tym protestem i przeniesieniem zwłok samospaleńca do klasztoru skazano także co najmniej trzech mężczyzn.
Według tybetańskich źródeł Kji była torturowana w areszcie śledczym i pierwszy rok wyroku spędziła w szpitalu. Przed zwolnieniem kazano jej zapłacić za leczenie.