Oser: Dzieci Dalajlamy

Jak wszyscy wiedzą, dziś przypadają urodziny Dalajlamy, piszę więc te słowa w prezencie dla duchowego przywódcy ludu Krainy Śniegu.

To znamienne, że we współczesnym Tybecie najpopularniejszym pierwszym imieniem stał się „Tenzin”. Zwłaszcza w sercu kraju, Lhasie, i zwłaszcza wśród najmłodszych. Znajomy ze stolicy mówił mi, że gdy posłał syna do przedszkola, okazało się, iż ponad połowa z niemal pięćdziesięciu szkrabów nazywa się Tenzin. Wśród chłopców roi się od „Tenzinów Dordże” czy „Tenzinów Łangdu”, a wśród dziewcząt – od „Tenzin Lhamo” i „Tenzin Dolm”.

Zgodnie z tradycją imiona Tybetańczykom nadają z reguły wielcy, szanowani lamowie. W naszych oczach uosabiają oni Bodhisattwów, zatem do prośby o imię przywiązuje się ogromną wagę. Dlatego też tybetańskie imiona tak często się powtarzają i są ściśle związane z religią. Od razu wskazują, jaki lama je nadał lub z jakiej szkoły buddyjskiej się wywodził. Wysyp Tenzinów w kraju i za granicą bierze się stąd, że rodzice proszą o nadanie imienia Dalajlamę, którego zakonne imię brzmi Tenzin Gjaco.

Nowa moda narodziła się w 1959 roku. Wcześniej Dalajlama nadawał imiona tylko wybranym mnichom. Kiedy musiał uciekać z kraju, podążyło za nim sto tysięcy Tybetańczyków, którzy wkrótce zaczęli prosić go o nazwanie swoich dzieci. W latach osiemdziesiątych potajemnie próbowali do nich dołączać mieszkańcy Tybetu, zwłaszcza Lhasy. Oczywiście nie było to łatwe i wymagało licznych pośredników oraz pomocy znajomych i krewnych za granicą. I mnie wielokrotnie proszono o zwrócenie się do przyjaciół z Dharamsali z prośbą o skontaktowanie się z biurem Dalajlamy w sprawie nadania imienia nowo narodzonemu dziecku.

Gdy przez płaskowyż Qinghai-Tybet przetaczała się rewolucja kulturalna, Tybetańczycy nacierpieli się z powodu własnych imion, które uznano wtedy za dziedzictwo feudalnych przesądów. Wielu przybierało podówczas chińskie zamienniki trącące duchem czasów: Jinzhu („Wyzwolony”), Dama („Czerwony sztandar”), Saji („Rewolucja”). Kiedy koszmar się skończył, ludzie powrócili do tradycyjnych imion. Symbolizowało to renesans religii i świadomości narodowej: pragnienie budowania życia w ramach własnej kultury i zrzucenia jarzma obcych prześladowań.

Proszenie Dalajlamy o nadawanie imion nowemu pokoleniu jest wyrazem czci całego narodu i uosobieniem aspiracji politycznych. „Tenzin” – to po tybetańsku ten, który „ochrania i propaguje Dharmę”. „Tenzin” stał się klanowym przydomkiem, a wszyscy Tybetańczycy, którzy imię to noszą – siostrami i braćmi. Zalew Tenzinów czyni nas rodziną, zjednoczoną imieniem, krwią, pochodzeniem narodowym i niewzruszoną wiarą. „Tenzin” jest sztandarem, pod którym się zbieramy – znakiem, czyniącym nas wszystkich synami i córkami Dalajlamy!

 

 

6 lipca 2007