Wyrok Tasziego Łangczuka, skazanego – jako pierwszy Tybetańczyk – z powodu publikacji w zagranicznych mediach, wywołał falę międzynarodowych protestów.
„Głębokie rozczarowanie” wyrokiem „rzecznika praw językowych, skazanego za korzystanie z wolności słowa” wyraził amerykański Departament Stanu, wzywając władze chińskie do „natychmiastowego zwolnienia” Tasziego Łangczuka oraz „chronienie odrębnej religijnej, kulturowej i językowej tożsamości Tybetańczyków”.
Podobny apel wystosował rząd Kanady, która domaga się „bezwarunkowego zwolnienia” skazanego oraz „poszanowania własnej konstytucji i ustaw oraz międzynarodowych zobowiązań” przez władze chińskie.
„Poważne zaniepokojenie” wyrokiem za „pokojowe promowanie nauczania języka tybetańskiego” wyraziła Unia Europejska i rząd Francji.
Władze w Pekinie tradycyjnie oskarżyły protestujących o „mieszanie się w wewnętrzne sprawy” Chin.