Nepalskie służby imigracyjne nie przepuściły i deportowały Tybetańczyka, którego nazwisko figuruje na „czarnej liście” Pekinu.
Pięćdziesięcioletni Penpa Cering – Tybetańczyk z amerykańskim paszportem, nazywający się tak samo, jak wpływowy emigracyjny polityk i były przewodniczący Tybetańskiego Parlamentu na Wychodźstwie – został zatrzymany 22 czerwca na lotnisku w Katmandu. Do Nepalu przyleciał z Nowego Jorku. Według medialnych doniesień odesłano go tego samego dnia po „wielogodzinnym, nieprzyjemnym przesłuchaniu”.
„The Himalayan Times” cytuje anonimowego urzędnika, który twierdzi, że nepalskie służby „działały na prośbę chińskiej ambasady, apelującej o niewpuszczanie tego człowieka”. Imiennika, niemającego nic wspólnego z tybetańską administracją w Indiach i biurem Dalajlamy, deportowano „na wszelki wypadek” po „konsultacjach z władzami wyższego szczebla oraz ministrem spraw wewnętrznych”.
„Właściwy” Penpa Cering, który po raz ostatni był w Nepalu w 2007 roku jako parlamentarzysta z Dharamsali, „stolicy” tybetańskiej diaspory w Indiach, oświadczył, że incydent jest najlepszym świadectwem „skutecznej presji i rosnących wpływów Pekinu w Katmandu”.