Według tybetańskich źródeł władze chińskie utrzymują restrykcje, które tradycyjnie wprowadzono przed „drażliwymi” marcowymi rocznicami, szczególną uwagę poświęcając „monitorowaniu przepływu informacji”.
„Policyjne patrole – mówi źródło Radia Wolna Azja (RFA) – legitymują i rewidują przechodniów, sprawdzają telefony komórkowe. Każda osoba, u której znajdą coś »nielegalnego«, na przykład zdjęcie Dalajlamy, jest zatrzymywana i karana”. Tybetańczycy są przekonani, że służby podsłuchują wszystkie rozmowy telefoniczne, i nie chcą rozmawiać o sprawach „politycznych”.
Głównych świątyń w Lhasie wciąż pilnują wzmocnione patrole. „Zgromadzenia” większe niż trzyosobowe – także na najpopularniejszych trasach pielgrzymkowych – są obecnie „nielegalne”. Tybetańczycy „boją się wychodzić z domu, żeby się niepotrzebnie nie narażać”.