Cering Siakja: Powrót „świętego chana”

Podczas abhiszeki Czakrasamwary, tantrycznego rytuału upoważnienia, którego Dalajlama udzielił 8 marca 2023 roku w Dharamsali na prośbę klasztoru Gandan w Ułan Batorze, na drugim co do wysokości tronie zasiadł niewidziany wcześniej publicznie ośmioletni chłopiec. Kim jest i dlaczego został tak wyróżniony?

W trakcie ceremonii Dalajlama mimochodem wspomniał, że dziecko jest Dziesiątym Dżawdzandambą (tyb. Dziecyn Dampa) Mongolii. Nie miało to charakteru formalnego obwieszczenia, komentatorzy próbowali wysnuć je jednak z faktu, że chłopiec zajmował tak eksponowane miejsce. Biografie poprzednich Dziecyn Dampów opisują dwa rytuały, odprawiane dla nich przez najwyższych hierarchów szkoły gelug w Lhasie: „rozpoznanie” oraz „obcięcie włosów”, stanowiące element przyjęcia ślubowań nowicjatu. W medialnych relacjach nie odnotowano tego, niemniej rzecznik biura Dalajlamy mówił, że nie było to pierwsze spotkanie.

Jagteng Rinpocze z biura Dalajlamy powiedział w wywiadzie dla tybetańskiej rozgłośni Głosu Ameryki, że dziecko wybrano spośród stu tysięcy mongolskich chłopców i że listę redukowano stopniowo do trzynastu kandydatów.

Chłopiec otrzymał tybetańskie imię buddyjskie: Tenzin Dziamphel Czokji Łangczuk. Nie wiemy, jak przebiegał proces odszukania inkarnacji i jaki udział miał w nim Dalajlama. Cytowany już rzecznik stwierdził, że wszystko odbywało się w tajemnicy i że niektóre szczegóły wciąż nie mogą zostać ujawnione. Nawiasem mówiąc, Dalajlama często rozpoznaje inkarnowanych lamów i nie budzi to większego zainteresowania dziennikarzy. W tym jednak przypadku sprawa – przeinaczana i rozdymana – trafiła na czołówki światowych, a przede wszystkim indyjskich mediów, które obwieściły, że chłopiec może zostać „następnym Dalajlamą” albo odpowiadać za jego wskazanie.

Motorem spekulacji jest wiek Dalajlamy i widmo konfrontacji, po jego odejściu, między tybetańskimi buddystami a chińskim rządem. Władze w Pekinie dawno ogłosiły, że jedynie one mają tytuł do wskazania następcy. Nie ulega wątpliwości, że zostanie on w ten sposób mianowany i odrzucony przez tybetańską diasporę, która wybierze własnego Dalajlamę, a ważną rolę w konflikcie wierzeń, wartości i politycznych interesów odegrają światowe media i komentatorzy.

Obecny Dalajlama ogłosił, że w swoim czasie wskaże następcę, uprzedzając jednak, że nie odrodzi się on w miejscu kontrolowanym przez Chiny. Teza, że nowy Dziecyn Dampa ma pomóc w pokrzyżowaniu planów Chińczyków, wydaje się bardzo naciągana. Pretensje Pekinu do wskazania Dalajlamy wyrastają z pojęcia „suwerenności”, która ma obejmować tytuł do mianowania, bez „żadnych ingerencji z zewnątrz” wszystkich hierarchów religijnych – czy to tybetańskich lamów, czy katolickich biskupów – na terytorium Chińskiej Republiki Ludowej. Pekin nie twierdzi, że kontroluje wszystkie tybetańskie tradycje buddyjskie i powinien decydować o tym, kogo postawią na czele swojego kościoła mieszkańcy niepodległej Mongolii. Oczywiście nie oznacza to rezygnacji z politycznej zwierzchności nad religią w – chińskiej – Mongolii Wewnętrznej, ale tam akurat Dziecyn Dampowie nie odgrywali wcześniej ważnej roli. W latach dwudziestych poprzedniego stulecia lokalne elity nie włączyły się w proces jednoczenia Mongolii, ponieważ nie zgadzały się z mianowaniem ówczesnego hierarchy Bogdo („świętym”) Chanem, przeciwstawiając się łączeniu władzy duchowej ze świecką. Twierdzenie, że Pekin chce mieć wpływ na wybór Dziecyn Dampy jest w najlepszym razie spekulacją, wpisując się raczej w globalny trend straszenia „chińskimi mackami”.

Powszechna fascynacja sprawą sukcesji Dalajlamy i potencjalnym konfliktem z Pekinem przesłoniła perspektywę mongolską i liczne precedensy. Od czasu powołania instytucji Dziecyn Dampy w XVII wieku tylko dwóch pierwszych hierarchów tej linii pochodziło z Mongolii. Pierwszy był synem chałchaskiego chana i potomkiem Czyngisa. Nosił tybetańskie imię buddyjskie Lobsang Tempa Gjalcen, ale do historii przeszedł jako Dzanabadzar (1635–1723). Uchodził za inkarnację Taranathy (1575–1634), tybetańskiego lamy i uczonego, założyciela tradycji dzionang. Szkoła gelug uznawała jego poglądy za heretyckie, przez co uciekł do Mongolii i tam umarł. Wedle mongolskich podań był nauczycielem dwóch chałchaskich chanów, którzy ogłosili go Dziecyn Dampą. Dzanabadzar dwukrotnie odwiedził Tybet (w 1649 i 1651 roku). Spotkał się z Piątym Dalajlamą, ale jego mistrzem był Czwarty Panczen Rinpocze.

Dzanabadzar wywarł ogromny wpływ na wierzenia i sztukę Mongołów. Był nie tylko wybitnym uczonym i płodnym artystą; jako potomek Czyngis-chana miał status, z którym nie mógł równać się żaden lama. Jest bohaterem współczesnej Mongolii, jego dzieła stanowią chlubę najważniejszego muzeum, a rodacy przypisują mu stworzenie wielu narodowych symboli, w tym umieszczonego na fladze państwowej znaku sojombo. Nacjonalistyczna cześć nie dotyczy jednak urzędu, który sprawował, gdyż nie bronił jak lew niepodległości, uznając zwierzchnictwo Mandżurów.

Po śmierci drugiego Dziecyn Dampy rozgorzały spory, ponieważ Mongołowie obawiali się skupienia władzy świeckiej i religijnej w rękach jednego rodu. Interweniowali Mandżurowie i wszystkie następne inkarnacje – od trzeciej do dziewiątej – rozpoznawano w Tybecie, by nie mógł ich zawłaszczyć żaden mongolski książę. Wiązały się z tym przecież inne problemy. Tybetańskie dzieci musiały uczyć się języka i przyswoić mongolską kulturę. Większość żyła za krótko, by zapisać się w historii. Czwarty Dziecyn Dampa został wskazany w 1770 roku przez Panczenlamę, który klecił linię rodzinną, rozpoznając w innym bratanku Ósmego Dalajlamę. Mandżurski cesarz uznał to za przejaw nepotyzmu i w 1793 roku zażądał, by najważniejszych hierarchów buddyjskich wyłaniać poprzez losowanie ze „złotej urny”. Te dwa wymogi – tybetańskie pochodzenie i losowanie – pozwoliły Mandżurom oddzielić urząd Dziecyn Dampy od linii Czyngis-chana, skutecznie pozbawiając kolejnych czterech hierarchów najważniejszego mandatu do sprawowania władzy.

Szósty zmarł na ospę, nie dotarłszy nawet do Mongolii. Siódmy dożył dziewiętnastu lat w Tybecie.

Ósmy Dziecyn Dampa, noszący tybetańskie imię Ngałang Lobsang Czokji Nima, urodził się w okolicach Lhasy i został sprowadzony do Urgi w wieku pięciu lat. Jego rodzina była spokrewniona z Dwunastym Dalajlamą, a uznany za Czojdżin-lamę młodszy brat (któremu wystawiono świątynię w Ułan Batorze) został ważną figurą, pełniąc funkcję państwowej wyroczni.

Choć kolejne inkarnacje formalnie rozpoznawali Dalajlamowie, tybetańskie biografie nie wspominają, że pełnili oni rolę nauczycieli Dziecyn Dampów, co tworzyłoby ważną więź między dwiema instytucjami. Kiedy w 1905 roku Trzynasty Dalajlama uciekł do Mongolii po brytyjskiej inwazji na Tybet, nie był witany z otwartymi ramionami. Ósmy Dziecyn Dampa nie wyjechał mu naprzeciw, nazywając go „nieproszonym gościem”. Przed spotkaniem świty hierarchów pokłóciły się, kto ma zająć wyższy tron. Problem rozwiązano, sadzając ich w końcu naprzeciw siebie na zachodnich krzesłach. Wedle tybetańskiej biografii Wielkiego Trzynastego mongolski lama był zazdrosny o dary, którymi obsypywali Dalajlamę mongolscy książęta, i nie chciał widzieć go w Urdze.

Po upadku dynastii mandżurskiej w 1911 roku Mongołowie powstali, ogłosili niepodległość i osadzili na tronie Dziecyn Dampę, powierzając mu – jako Bogdo Chanowi – władzę polityczną i religijną. Nie wszystkim się to podobało. Jedni sarkali na „teokratyczny” ustrój, drudzy uważali, że kandydat (kobieciarz i jakoby syfilityk) nie ma kompetencji do sprawowania takiego rzędu. Nie dało się też ukryć, że nie jest Mongołem. Wielu nazywało go „żałosnym tybetańskim przybłędą”. Szwedzki misjonarz z Urgi uważał dekadę jego rządów za „czas bezprzykładnej fortuny Mongolii”, ale był w tej ocenie osamotniony. Atak chińskiej armii republikańskiej udało się odeprzeć dopiero z pomocą wycofujących z Rosji Białych, lecz ich obecność sprowokowała interwencję sowietów i proklamowanie drugiego na świecie rewolucyjnego państwa, którego rząd zdetronizował „świętego chana” w 1921 roku.

Trzy lata później, w maju 1924 roku, zmarł Ósmy Dziecyn Dampa, a buddyjscy hierarchowie wystąpili do nowych władz o zgodę na odszukanie inkarnacji. Rewolucyjny reżim omówił tę kwestię z doradcami z Kominternu, którzy uznali, że popularność lamy może przysłużyć się sprawie komunizmu, i postanowili skontaktować się z Trzynastym Dalajlamą. Kominternowska delegacja złożyła wizytę w Lhasie w 1926 roku. W archiwach nie zachowały się relacje z tego spotkania, niemniej w 1929 roku rząd Mongolii, za radą Sowietów, formalnie zabronił rozpoznawania nowego Dziecyn Dampy i posiadania zdjęć ostatniego. Wzorując się na „czerwonym terrorze” Stalina, zlikwidowano wszystkie klasztory buddyjskie oraz wymordowano większość lamów i mnichów. Uczniowie Dziecyn Dampy wrócili do poszukiwań w 1933 roku, po śmierci Trzynastego Dalajlamy, który był wytrawnym politykiem i, świadomy zakazu, nie chciał przeć do konfrontacji z mongolskimi władzami. Inkarnację formalnie rozpoznał dwa lata później regent Tybetu, Reting Rinpocze. Dziewiąty Dziecyn Dampa w 1959 roku uciekł do Indii, zostając jednym z tysięcy tybetańskich uchodźców. Dwukrotnie żonaty, spłodził siedmioro dzieci. Wydaje się, że do 1990 roku nikt się nim nie interesował. Bez prężnej mongolskiej diaspory zostałby prawdopodobnie zupełnie zapomniany, gdyby nie demokratyczna rewolucja z lat dziewięćdziesiątych, dzięki której lokalni lamowie znów nawiązali kontakt z Dalajlamą i dowiedzieli się o istnieniu Dziewiątego Dziecyn Dampy, który wkrótce potem został zaproszony do Dharamsali i rozpoczął przygotowania do ewentualnej wizyty w Mongolii. W 2010 roku przeprowadził się do Mongolii, otrzymując obywatelstwo. Zamieszkał w klasztorze Gandantegczinlen, w Ułan Batorze. Czczony przez mnichów, nie miał większego kontaktu z wiernymi z powodu bariery językowej. Pełnienie roli narodowego przywódcy duchowego dodatkowo utrudniała mu choroba. Zmarł w 2012 roku.

W latach siedemdziesiątych XX wieku Związek Radziecki odkrył, że buddyzm może być użyteczny jako przeciwwaga dla struktur wspieranych przez Amerykanów. Siedzibą „prawomyślnego” zrzeszenia uczyniono mongolski Gandan, który – ku niezadowoleniu Stanów Zjednoczonych i Chin – w 1979 roku odwiedził Dalajlama, dając impuls do odrodzenia buddyzmu i przyjęcia pierwszych mnichów do nieczynnej od pół wieku świątyni.

Dopiero po upadku Związku Radzieckiego nominalnie niepodległa Mongolia uwolniła się od sowieckiej kurateli i zaczęła prowadzić własną politykę. Demokratyczna opozycja była świecka i nie odwoływała się do tradycji buddyjskiej, marząc o stworzeniu nowoczesnego państwa na modłę zachodnią. Autorzy konstytucji z 1992 roku nie zadekretowali religii państwowej i nie nadali szczególnego statusu instytucjom buddyjskim. Artykuł 9 zabraniał kościołom mieszania się do polityki, podporządkowując je państwu (inaczej niż w Europie środkowo-wschodniej, gdzie religia odgrywała kluczową rolę w walce z sowiecką dominacją i ustanawianiu demokracji). Choć buddyzm nie zapisał się w budowaniu nowego mongolskiego państwa, w tym samym czasie powoli wrócił do życia.

W 1999 roku ambasadorem Indii w Mongolii został Bakula Rinpocze, najważniejszy hierarcha buddyjski w Ladakhu, były parlamentarzysta i inkarnowany lama rozpoznany jeszcze przez Trzynastego Dalajlamę. Studiując w „dawnym” Tybecie, przyjaźnił się z wieloma mongolskimi mnichami. Jako przedstawiciel Indii w Azjatyckiej Konferencji Buddyjskiej dla Pokoju wielokrotnie odwiedzał Mongolię, nauczając potajemnie duchownych i świeckich. Jako ambasador odegrał kluczową rolę, pomagając Mongołom nawiązać kontakt z tybetańską diasporą i umożliwiając podjęcie studiów mongolskim mnichom w „emigracyjnych” klasztorach buddyjskich, w Indiach. Był organizatorem wielu wizyt Dalajlamy, który w 1995 roku udzielił w Ułan Batorze abhiszeki Kalaczakry, rytuału o szczególnym znaczeniu dla tysięcy wiernych. Podczas ostatniej wizyty w 2016 roku pojawiły się pogłoski o możliwości rozpoznania nowego Dziecyn Dampy, który miał odrodzić się jako syn wpływowego mongolskiego polityka, być może nawet ówczesnego premiera. Dalajlama uciął te spekulacje, mówiąc jedynie, iż jest pewny, że nowy lama przyszedł już na świat.

Siedem lat później informacja o pojawieniu się Dziesiątego Dżawdzandamby w Dharamsali wywołała w Mongolii mieszane uczucia. Wielu zamiast świętować publikowało sceptyczne komentarze w mediach społecznościowych. Ośmiolatek urodził się w Stanach Zjednoczonych i ma amerykańskie obywatelstwo (mongolskie prawo nie pozwala na posiadanie drugiego). Jego ojciec, Altannar Chinchulun, jest profesorem Państwowego Uniwersytetu Mongolskiego i autorem wielu prac z zakresu teorii gier. Matka, Monkhnasan Narmandakh, prowadzi jedną z największych firm w kraju, wydobywczy i budowlany koncern Monpolymet. Babka, Garamjav Tseden, założycielka tego przedsiębiorstwa, zasiadała w parlamencie od 2016 do 2020 roku. Nieprzekonani mogą grymasić, ale odpowiedzialna za proces poszukiwań świta poprzedniego Dziecyn Dampy podjęła mądrą decyzję, wybierając wpływową rodzinę. Instytucja może mieć długą historię, ale dziś jest po prostu biedna i bardzo potrzebuje poważnego doinwestowania.

Dla wiernych pochodzenie chłopca nie ma większego znaczenia, niemniej powrót do dawnej świetności z pewnością nie będzie łatwy. Współczesna Mongolia nie przypomina przedrewolucyjnej poprzedniczki. Podczas spisu powszechnego w 2010 roku 53 procent populacji deklarowało wyznanie buddyjskie; dziesięć lat później – już tylko 51,7 procent. W tym samym czasie liczba niewierzących wzrosła z 38,6 do 40,6 procent. Nic nie wskazuje na zmianę tego trendu, a z internetowych komentarzy wynika, że wybór dziecka z zamożnej rodziny podsycił nieufność. Postawienie na nogi instytucji Dżawdzandamby nie jest prostą kwestią przywrócenia ciągłości. Siedem dekad socjalizmu było dla mongolskiego buddyzmu niewyobrażalną katastrofą. Nie istniała też prężna diaspora, która zachowałaby tradycję religijną. Buddyzm zaczęto podnosić z ruin dopiero po 1990 roku, mozolnie odbudowując świątynie i przywracając dawne obyczaje. Jednym z najważniejszych elementów tego renesansu było wysyłanie uczniów do odtworzonych w Indiach tybetańskich klasztorów.

Na skutek siedemdziesięcioletnich prześladowań Mongołowie wiedzą o buddyzmie bardzo niewiele. Religijne księgi, których językiem jest tybetański albo tradycyjne pismo (używane dziś tylko w Mongolii Wewnętrznej), są niedostępne dla większości mieszkańców kraju. Znajomość uczonych traktatów nie ma przecież większego znaczenia – bycie buddystą to przede wszystkim kwestia tożsamości, praktyki i tradycji. Wielu Mongołów może identyfikować się z religią przodków, niczego nie czytając.

Tybetańczycy mają naiwne i szowinistyczne wyobrażenie o buddyzmie mongolskim, znając – z widzenia – garstkę Mongołów, przyjeżdżających do Indii na wykłady Dalajlamy. Mało kto z diaspory był w demokratycznej republice, niewielu wie, że tamtejsi lamowie są z reguły żonaci, a klasztorami rządzą rodziny, nie linie inkarnacji. Nie ma też świadomości, że od początku XX wieku mongolscy intelektualiści kojarzą buddyzm z Mandżurami i trzema stuleciami kolonialnej opresji.

Nowego Dżawdzandamby nie czeka buddyjska sielanka, tylko wymagające dyplomatycznych zdolności rywalizujące i zwaśnione frakcje oraz hierarchowie pokroju Zava Damdina (znanego też jako Luwsandardżaa Lama), który głosi, że bliskie związki z Tybetańczykami szkodzą mongolskiemu państwu i religii.

W tym samym czasie co Dziewiąty Dziecyn Dampa do Mongolii przybył Sogpo Rinpocze (znany lepiej jako Guru Dewa), który urodził się w Ordosie, w Mongolii Wewnętrznej, i studiował w Tybecie, za mistrzów mając najbardziej znanych hierarchów gelugpy, w tym dwóch nauczycieli Dalajlamy. Po chińskiej inwazji uciekł do Indii i kontynuował monastyczną karierę w odtworzonym tam Drepungu. Był współzałożycielem wydawnictwa, które publikowało buddyjskie pisma mongolskich lamów, i nieprzejednanym krytykiem ekumenicznej postawy Dalajlamy, publicznie opowiadającego się przeciwko sekciarskiemu kultowi kontrowersyjnego bóstwa opiekuńczego. Guru Dewa szybko zyskał grupę mongolskich uczniów, ponieważ znał język i propagował kult Szugdena, którego posąg – ufundowany pierwotnie w 1904 roku przez Bogdo Chana, brata medium owej wyroczni – powrócił dzięki temu do klasztoru (i muzeum) Czojdżin lamy. W 2006 roku ufundował dwudziestotrzymetrową figurę Buddy w Ułan Batorze i zmarł trzy lata później, a jego zmumifikowane szczątki złożono w świątyni Amarbajasglant chijd – jednym z największych kompleksów klasztornych kraju, zabytku z listy UNESCO, alternatywnej stolicy buddyjskiej i twierdzy kultu Szugdena.

Tybetańska diaspora nazywa dziś Dziecyn Dampę „głową tradycji dzionang”. Wydaje się to bardzo problematyczne. W XVII wieku, pod rządami Piątego Dalajlamy, szkołę tę uznano za heretycką i zakazano jej działania – głoszenia doktryn oraz publikowania ksiąg – w centralnym Tybecie. Kilka lat temu mnisi dzionangpy podjęli strajk głodowy w Dharamsali, domagając się uznania za pełnoprawną, niezależną szkołę buddyzmu tybetańskiego. Jej tybetańscy i mongolscy adepci nie poczuwają się do Dziecyn Dampy i nie godzą na nazywanie go „głową” swojej tradycji. Nic też nie wskazuje, by byli zaangażowani w poszukiwanie jego inkarnacji.

Wydaje się, że inwestytura była jedynym łatwym zadaniem Dżawdzandamby, przed którym piętrzy się mnóstwo wyzwań. W tradycji mahajany i wadżrajany tytuł i tron nie wystarczą – każdy lama musi zapracować na swoją reputację wykształceniem i urzeczywistnieniem, naukami oraz uczniami, którzy zapewnią ciągłość jego linii. Czwarty zapisał się w historii ufundowanymi świątyniami, zwłaszcza dacanem Kalaczakry, ale tylko Pierwszy uchodził za wielkiego uczonego i mistrza medytacji. Pomijając Dzanabadzara, na sungbum, „dzieła zebrane” Dziecyn Dampów składają się niemal wyłącznie modlitwy, nie filozoficzne traktaty czy pouczenia do praktyki. Słowem, wszystko przed Dziesiątym.

Na razie nic jednak nie wiadomo o przyjęciu przez chłopca ślubowań nowicjatu, czyli formalnym rozpoczęciu życia zakonnego. Jeśli do tego nie doszło, być może rodzice i ewentualni wychowawcy mają inną, bardziej nowoczesną wizję przyszłości dziecka. Czy zdecydują się na posłanie go do tybetańskiego klasztoru (najpewniej w południowych Indiach), czy postawią na edukację świecką? To trudna i bardzo ważna decyzja, gdyż bez intensywnych klasztornych studiów i wytężonej praktyki medytacji rozpoznanie nowego Dziecyn Dampy będzie miało charakter czysto symbolicznego powrotu dawno zdetronizowanego monarchy.

 

 

27 kwietnia 2023

 

Za University of British Columbia

 

 

Cering Siakja (ang. Tsering Shakya) jest najbardziej znanym współczesnym historykiem tybetańskim, autorem pionierskiej monografii „Smok w Krainie Śniegu” (Państwowy Instytut Wydawniczy, 2019).

Po rozpowszechnieniu i opatrzeniu przez światowe media pornograficznymi tytułami zmanipulowanego nagrania z lutowej audiencji przed świątynią Dalajlamy pojawiły się – niczym niepoparte – spekulacje, że cała sprawa była „zemstą” Pekinu na mianowanie mongolskiego Dziecyn Dampy. Dziennikarze informowali, że chłopiec jest „jednym z braci bliźniaków”, którego imienia nie podano do wiadomości publicznej „ze względów bezpieczeństwa”.