Gjalcen Norbu – mianowany przez Pekin Panczenlamą po uprowadzeniu chłopca wskazanego zgodnie z tybetańską tradycją buddyjską przez Dalajlamę w 1995 roku – 8 grudnia powiedział, że rozpoznawanie inkarnacji lamów „wymaga aprobaty” chińskich władz.
„Chiński Panczen” wziął udział w seminarium o „wcieleniach żywych Buddów”, którego motywem przewodnim było „przestrzeganie prawa” Chińskiej Republiki Ludowej, programowo „sinizującej religię” od przemówienia Xi Jinpinga na forum centralnego Departamentu Pracy Frontu Jedności w maju 2015 roku. Wkrótce potem Komunistyczna Partia Chin zaczęła „certyfikować” inkarnowanych lamów, których wskazywanie i kształcenie kontroluje formalnie od przyjęcia „Zarządzenia nr 5” w 2007 roku.
Tybetańska diaspora uznała, że „fałszywy Panczen” przygotowuje grunt do mianowania przez Pekin następnego Dalajlamy, choć nie ma o nim wzmianki w oficjalnych relacjach z seminarium w Szigace. Według chińskich mediów Gjalcen Norbu mówił głównie o „oczekiwaniach”, jakie ma wobec niego komitet centralny i sam przewodniczący Xi Jinping.
„Fałszywy Panczen” miał podkreślać znaczenie odprawiania tradycyjnych rytuałów (jako jedynej gwarancji „poparcia społeczności buddyjskiej i wiary wyznawców”); przestrzegania „historycznych konwencji” (które jakoby obejmują „ścisły nadzór rządu centralnego nad reinkarnacją”); oraz obowiązujących przepisów – w myśl zasady „prowadzenia krajowych poszukiwań, losowania ze złotej urny i zatwierdzenia przez władze centralne”. Rzeczą najważniejszą pozostaje wszakże pamiętanie o „przewodniej roli partii”.
