Palden Gjaco – jeden z najbardziej znanych tybetańskich więźniów politycznych – zmarł 30 listopada w szpitalu w Dharamsali.
Zgodnie z tybetańskim obyczajem Palden został mnichem jako dziecko. Studia monastyczne podjął w lhaskim Drepungu. Aresztowany po stłumieniu powstania w 1959 roku – głodzony, bity, torturowany, zmuszany do niewolniczej pracy i poddawany systematycznemu „praniu mózgu” – spędził w chińskich więzieniach i obozach pracy trzydzieści trzy lata.
Po zwolnieniu w 1992 roku uciekł do Indii, zabierając ze sobą kupione od strażników narzędzia tortur – materialny dowód zbrodni, dokonywanych na Tybetańczykach. Do końca życia walczył o prawa rodaków, opowiadając o koszmarze, jaki zgotowali im chińscy okupanci.
Swoją relację przedstawiał na forum organizacji międzynarodowych, komisji parlamentarnych i agend rządowych. Wspólnie z historykiem Ceringiem Siakją napisał wspomnienia, które przełożono na trzydzieści języków i sprzedano w ponad milionie egzemplarzy. W 1997 roku odwiedził Polskę na zaproszenie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Rozmawiał z dziennikarzami, politykami i studentami. Badający go polski lekarz miał łzy w oczach, oglądając dziąsła spalone elektryczną pałką.
„Nie ugiął się przed oprawcami – pisał o nim Jego Świątobliwość Dalajlama. – To, że znalazł potrzebną do tego odwagę, a nawet wybaczył tym, którzy go torturowali, przypisać trzeba nie tylko naturalnej sile charakteru Tybetańczyków. Uważam, że postawa taka wyrasta również z nauk buddyjskich, które mówią o miłości, dobroci i tolerancji oraz wyjaśniają wzajemne powiązania wszystkich rzeczy i zjawisk, dając wewnętrzny spokój i nadzieję”.