Według tybetańskich źródeł 10 grudnia – w międzynarodowym dniu praw człowieka i rocznicy odebrania Pokojowej Nagrody Nobla przez Dalajlamę – policja zatrzymała i skatowała samotnego demonstranta w Ngabie (chiń. Aba), w prowincji Sichuan.
Szesnastoletni Sangje Gjaco – mnich klasztoru Kirti, pierwszego epicentrum tybetańskich samospaleń – szedł ulicą, wołając o wolność Tybetu. „Natychmiast dopadli go policjanci i skatowali na oczach przechodniów”. Nie wiadomo, gdzie jest przetrzymywany.
Dwa dni wcześniej w Ngabie doszło do samospalenia, drugiego wciągu miesiąca. Tybetańskie źródła informują o kolejnych dwóch samospaleniach „młodych mnichów” – identyfikowanych jako Gendun i Czokji – ale doniesień tych nie można potwierdzić, ponieważ władze chińskie wprowadziły „nadzwyczajne środki bezpieczeństwa”, odcinając od świata cały region. Nowe raporty mogą też dotyczyć protestu Dugkho (lub Drukho), który wcześniej był mnichem i nosił zakonne imię Czokji.