Dzigme Ugjen (i Dalajlama): „Idzie raczek”

„Dobrze, ale najpierw pocałuj mnie w policzek,

teraz dotknij czółkiem czoła,

noskiem nosa,

i daj buziaka.

Dostałeś już wszystko, co miałem.

Jeśli dalej czegoś chcesz,

możesz tylko zjeść mój język!”.

 

 

 

Dzigme Ugjen i tradycyjna tybetańska przekomarzanka dorosłych z dzieckiem, które prosi o słodycze albo drobne, przetłumaczona przez Dalajlamę indyjskiemu chłopcu, „niedotykalnemu” z najniższej kasty, pytającemu podczas publicznego spotkania, czy mógłby się przytulić do Jego Świątobliwości: przedmiot fali oskarżeń, dociekań i interpretacji „ssania języka”, przelewających się przez media od 10 kwietnia.

 

Przypis dla osób, które wywodząc się z innych kultur, nie rozumieją idei tej zabawy: nie chodziło w niej o „ssanie” czy „zjadanie”, tylko o to, żeby dziecko uciekło z krzykiem „obleeeeeśne!” (jak u nas podczas wycierania poślinionym palcem).