Po piętnastu dniach Taszi Łangczuk został zwolniony z aresztu w Juszu (chiń. Yushu), w prowincji Qinghai.
Trzydziestodziewięcioletni biznesmen i społecznik monituje władze wszystkich szczebli o zapewnienie „konstytucyjnego” miejsca językowi tybetańskiemu w systemie oświaty. Został skazany na pięć lat pozbawienia wolności za rozmawianie o tym z amerykańskim dziennikarzem, od chwili opuszczenia więzienia jest szykanowany i nękany przez policję.
Według zaświadczenia, które udało się zdobyć Radiu Wolna Azja (RFA) 20 października Taszi został zatrzymany przez policyjne biuro do zwalczania cyberprzestępczości. Po przeprowadzeniu „dochodzenia” osadzono go na piętnaście dni w areszcie, który opuścił 4 listopada.
Według policji „od czerwca rozpowszechniał fałszywe informacje w mediach społecznościowych, uporczywie ośmieszając i znieważając organy administracji państwowej”, co miało „negatywny wpływ na użytkowników internetu i zakłócało porządek społeczny”.
Lokalne źródła podają, że Taszi Łangczuk został „objęty ścisłym dozorem policyjnym i jest ciągle wzywany na przesłuchania”.