Sekretarz partii TRA wzywa „chińskiego Panczena” do „odrzucenia” Dalajlamy

Chen Quanguo, sekretarz struktur Komunistycznej Partii Chin w Tybetańskim Regionie Autonomicznym (TRA), wezwał Gjalcena Norbu, od dwudziestu lat zasiadającego z woli Pekinu na tronie panczenlamów, do „stanowczego odcięcia się od Dalajlamy i odrzucenia jakiejkolwiek wywrotowej działalności separatystycznej”.

Dziennik Tybetański, lokalny organ partii, opublikował tę zdumiewającą wypowiedź 8 grudnia, w dwudziestą rocznicę intronizacji „chińskiego Panczena”, którego większość rodaków uważa za marionetkę władz.

Chiny mianowały swojego lamę – nazywanego przez rodaków dzuma, „fałszywym” – po uprowadzeniu i „zniknięciu” Genduna Czokji Nimy, innego sześciolatka wskazanego zgodnie z buddyjską tradycją przez Dalajlamę. Pekin nigdy nie odpowiedział na pytania o jego los, choć zadawały je liczne rządy, organizacje i instytucje międzynarodowe. Kwestionując po raz pierwszy duchowe przywództwo Dalajlamy, liderzy partii wywołali gwałtowny kryzys w relacjach z Tybetańczykami, który przerodził się w trwającą do dziś otwartą wojnę kulturową.

Gjalcen Norbu mieszka w Pekinie i rzadko odwiedza Tybet, gdzie władze prośbą i groźbą spędzają wiernych na ceremonie, w których uczestniczy. Według oficjalnych doniesień jego publiczne wystąpienia sprowadzają się do powtarzania sloganów o „umiłowaniu kraju i religii”, przewodniej roli partii i konieczności strzeżenia stabilizacji. Od tej reguły odstąpiono w marcu, publikując jego zaskakujące ostrzeżenie, że dalsze utrzymywanie limitów liczby duchownych w tybetańskich klasztorach może doprowadzić do sytuacji, w której „buddyzm będzie istniał tylko z nazwy”.

Dictum Chena, wzywającego lamę również do „niewzruszonej wierności wobec partii”, jest motywem przewodnim wszystkich kampanii edukacji politycznej, którymi nęka się tybetańskie klasztory, wymuszając posłuszeństwo i odsiewając ideologicznie „niepewnych”. Według chińskich mediów Gjalcen Norbu miał odpowiedzieć sekretarzowi, że „buddyzm przeżywa najlepszy okres w swojej historii, a duchowni i wierni korzystają z pełni swobód religijnych”.