Karmapa: Apel po dwóch samospaleniach 29 lutego 2016 roku

W tym tygodniu zginęło w płomieniach dwóch młodych Tybetańczyków, dwoje dzieci – jedno w Tybecie, drugie w Indiach. Przepełniony wielkim bólem, nie mogąc myśleć o tym spokojnie, zwracam się z apelem do Tybetańczyków w kraju i za granicą.

Od 2009 roku do dzisiaj już prawie stu pięćdziesięciu rodaków w Tybecie i poza jego granicami wydało na pastwę płomieni swoje bezcenne ciała. Nie ma głośniejszej deklaracji, a przecież ani społeczność międzynarodowa, ani żaden kraj nie zareagowały na nią z adekwatną powagą, odrobiną szacunku dla wartości ofiary życia czy choćby zainteresowania sytuacją i pobudkami, które popchnęły ich w ogień.

Społeczność tybetańska będzie celebrować to przez kilka dni, wołając „bohater”, „bohaterka”, „nie do wiary”. Ale to nie pomaga. Trzeba głęboko zastanowić się nad fizycznym bólem tych, którzy płoną, i nad psychicznymi katuszami tych, których zostawiają. A także, czy służy czy też szkodzi to Tybetowi – teraz, w dalszej i jeszcze bardziej odległej przyszłości.

Jako Tybetańczyk proszę was, żebyście żyli dalej: dobrze i zdrowo. Tybet jest wielkim krajem, ale nas jest niewielu. Każdy musi więc pozostać przy życiu dla zachowania tej ziemi i nacji. Co więcej, wśród idących w ogień przeważają młodzi. To nasza nadzieja i przyszłość. Kiedy oni tracą życie, traci je Tybet.

W imię przyszłości naszej ojczyzny i losu udręczonych rodaków winniśmy cenić każdy swój oddech. Wykorzystać w pełni każdą godzinę i minutę. Budować harmonię i poczucie wspólnoty oraz pożegnać się ze ślepym przywiązaniem do starych rozwiązań. Musimy pracować nad naszym systemem kształcenia, tak tradycyjnego, jak współczesnego. Myślę, że osiągniemy swoje cele, gdy zdołamy stanąć na własnych nogach.

 

Karmapa Ugjen Trinle Dordże
4 marca 2016