Chińskie media informują, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat „państwowa administracja spraw religijnych mianowała ponad sześćdziesięciu żywych buddów”.
„Przepisy administracyjne w sprawie reinkarnacji” weszły w życie 1 września 2007 roku i „pomogły chronić swobody religijne, utrzymywać normalny porządek buddyzmu tybetańskiego oraz budować harmonijne społeczeństwo”. Od dwóch lat Komunistyczna Partia Chin dodatkowo „certyfikuje żywych buddów” i prowadzi internetowy system „weryfikacji” ich autentyczności.
Według oficjalnych danych Chiny mają tysiąc trzystu „uznanych żywych buddów”. Przy okazji podano, że „rząd Tybetu zakończył szkolenie i kształcenie” siedmiu hierarchów, „którzy nie ukończyli szesnastego roku życia”. Co ciekawe, zgodnie z ustawą jako osoby niepełnoletnie w ogóle nie powinni oni „studiować religii”.
Zhu Weiqun, przewodniczący Komisji ds. Etnicznych i Religijnych Ogólnochińskiej Ludowej Politycznej Konferencji Konsultatywnej, powiedział, że wspomniane przepisy – „pierwsze od czasu powołania Chińskiej Republiki Ludowej w 1949 roku” – „zinstytucjonalizowały zarządzanie reinkarnacjami żywych buddów”, dając rządowi centralnemu „decydujący głos w tej kwestii”. Dzięki temu „skutecznie uniemożliwiono Dalajlamie wykorzystywanie reinkarnacji do podkopywania buddyzmu tybetańskiego i narodowej jedności”. Przy okazji Zhu tradycyjnie oskarżył „niektóre świątynie buddyjskie” o „mianowanie tak zwanych żywych buddów dla własnych celów” oraz „wykorzystywanie ich do oszukiwania wyznawców”.
Nie ulega wątpliwości, że wszystkie te kroki są preludium do mianowania przez Pekin własnego Dalajlamy, choć obecny wielokrotnie podkreślał, że jeśli za jego życia nie zostanie rozwiązany problem Tybetu, nie odrodzi się w miejscu kontrolowanym przez Chin i sam określi warunki sukcesji.