Chińskie prowincje wprowadzają testowany w Tybecie system inwigilacji i dozoru

Władze chińskie przenoszą do innych prowincji testowany w Tybecie system inwigilacji i kontroli.

W Tybetańskim Regionie Autonomicznym (TRA) zaostrzony system dozoru wprowadzono po brutalnej pacyfikacji fali protestów w 2008 roku. Władze wysłały „w teren” tysiące kadr z zadaniem inwigilowania i edukowania na najniższym szczeblu gospodarstw domowych, narzuciły klasztorom „dziewięć obowiązków” i bezpośrednią kontrolę aparatu partii, otworzyły setki „praktycznych” komisariatów, zbudowały orwellowską „kratę” kontroli indywidualnej i przywróciły tradycyjne „patrole z czerwonymi opaskami”. Budowanie systemu nadzorował sekretarz partii Chen Quanguo, którego w 2016 roku przeniesiono do muzułmańskiego Xinjiangu, gdzie błyskawicznie wprowadził wszystkie te rozwiązania, w ciągu dwóch lat, jak szacują eksperci, internując i poddając „reedukacji” milion z jedenastu milionów Ujgurów oraz wprowadzając do ich domów (na comiesięczne kilkudniowe „wizyty”) tysiące aparatczyków.

Według rządowych mediów „kratę” – w której, jak ujął to sekretarz partii z Lhasy, „zgodnie z chińską specyfiką masy same się nadzorują i same sobie służą” – zaczęto już wprowadzać w innych prowincjach Chin właściwych. „Krata” czy też „sieć” (tyb. drłapa, chiń. wangge) dzieli kwartały na kwadraty zamieszkiwane przez kilkanaście rodzin i ustanawia w nich kontrolerów, którzy przekazują informacje o wszystkich mieszkańcach komitetom dzielnicowym. Nowe ogniwo pozwala im na bezpośrednie kontrolowanie każdego obywatela i duszenie w zarodku ewentualnych protestów.

Według dyrektywy rozsyłanej do komitetów dzielnicowych „głównym zadaniem kontrolerów jest uzyskanie pełnej wiedzy o sytuacji w każdym ogniwie sieci”. O ile w Tybecie i Xinjiangu wszystko sprowadzało się do zwalczania „separatyzmu”, tu wiedza o mieszkańcach służyć ma „gwarantowaniu stabilności”, „zażegnywaniu konfliktów i mediacji” oraz podejmowaniu niezbędnych „interwencji psychologicznych”. Do obowiązków kontrolerów należy także informowanie o „ukrytych zagrożeniach”, „ogólnej sytuacji życiowej”, „pretensjach” i „poglądach politycznych” podległych im obywateli.

Lokalne media podały, że w Zhejiangu „kontrolerzy społeczni” będą zarabiać pięć tysięcy yuanów (niespełna trzy tysiące PLN).