Drakońska kara za symboliczny protest w Sogu

Lodo Gjaco – który spędził już w chińskich więzieniach 21 lat – został skazany na karę 18 lat pozbawienia wolności przez sąd ludowy w Sogu (chiń. Suo), w prefekturze Nagczu (chiń. Naqu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego. Jego żonę Gakji skazano na dwa lata więzienia za sfilmowanie apelu „o pokój na świecie”.

Pięćdziesięciosiedmioletni dziś były atleta i tancerz został skazany w 1993 roku na 15 lat więzienia za nieumyślne zabicie mężczyzny, który przejechał jego siostrę i – bezkarny dzięki powiązaniom z władzami – groził śmiercią również jemu. Karę tę podniesiono w Drapczi o sześć lat za rozrzucenie ulotek i skandowanie niepodległościowych haseł. Według współwięźniów Lodo Gjaco był także poddawany nieludzkim torturom, które odebrały mu zdrowie fizyczne i psychiczne. Życie uratowała mu wtedy „interwencja ONZ”.

Po zwolnieniu nie przestał protestować, za co został zatrzymany na dwa miesiące w 2016 roku. Choć w areszcie znów bito go i torturowano, w styczniu 2018 roku ogłosił przed Potalą – lhaskim pałacem Dalajlamy – „inspirowaną naukami Jego Świątobliwości kampanię na rzecz światowego pokoju”. Został natychmiast zabrany przez policję, zdążył jednak opublikować swój apel w internecie. Wkrótce „odnalazł się” w areszcie w Sogu.

Nie wiadomo, kiedy zapadł nowy wyrok, ale według Tybetańskiego Centrum Praw Człowieka i Demokracji (TCHRD) pierwsze, niepotwierdzone informacje o nim pojawiły się w listopadzie zeszłego roku. Rodziny nadal nie powiadomiono, gdzie przebywają skazani.