Departament Stanu USA przedstawił raport, w którym oskarżył Chiny o „systematyczne ograniczanie dostępu” do Tybetu amerykańskim dyplomatom, dziennikarzom i zwykłym turystom.
Do przedstawienia raportu zobowiązuje administrację zeszłoroczna ustawa o „wzajemności” i „równym dostępie do Tybetu”. Choć Pekin ostro ją krytykował, wkrótce zapowiedziano ułatwienia dla zagranicznych turystów, co nie przeszkodziło w tradycyjnym już zamknięciu dla cudzoziemców Tybetańskiego Regionu Autonomicznego przed „drażliwymi” marcowymi rocznicami.
Autorzy raportu wyliczają listę utrudnień i szykan, poczynając od nieudzielania zgody na odwiedzenie TRA amerykańskim dyplomatom, inwigilacji i grożenia dziennikarzom po nagminne odmawianie zezwoleń Tybetańczykom z amerykańskimi paszportami.
Pekin natychmiast oprotestował raport, tłumacząc restrykcje „czynnikami klimatycznymi i geograficznymi”. Te najwyraźniej nie dotyczą jednak Chińczyków – rządowe media podały właśnie, że TRA „przyjął rekordową liczbę turystów w sezonie zimowym”: 2,46 mln osób, o ponad 84 procent więcej niż rok wcześniej.