W Czamdo (chiń. Changdu), w Tybetańskim Regionie Autonomicznym zatrzymano siedem osób za internetowe dyskusje o epidemii wywołanej przez nowego koronawirusa. Według rządowych mediów zarzucono im „rozpowszechnianie pogłosek i dezinformację”.
Dziennik Ludowy podaje, że zatrzymany o nazwisku Chen (którego nie przypisano do żadnej „grupy etnicznej”) 29 stycznia napisał, że do okręgu Gondzio (chiń. Gongjue) „zjeżdżają potajemnie ludzie z całych Chin”, czym „wywołał panikę wśród mieszkańców Czamdo”. Policja natychmiast „wyjaśniła sytuację” i ukarała winnego dziesięcioma dniami aresztu oraz grzywną w wysokości 500 yuanów (280 PLN).
W sąsiednim Dengczenie (chiń. Dingqing) zatrzymano mężczyznę nazwiskiem Ce za opublikowanie postu, w którym prosi o dziesięciokrotne powtórzenie modlitwy i rozesłanie tego apelu do dziesięciu znajomych. Lokalne Biuro Bezpieczeństwa Publicznego „zgodnie z prawem wymierzyło mu administracyjną karę siedmiu dni aresztu”.
Władze ostrzegają, że „internetowe publikacje i komentarze muszą być zgodne z przepisami”, apelując do użytkowników o „nierozpowszechnianie pogłosek i niedawanie im wiary” oraz o tworzenie „czystej i harmonijnej cyberprzestrzeni”.
W Lhasie „zgodnie z prawem” ukarano także mężczyznę, który mimo ogłoszonego 28 stycznia zakazu 5 lutego otworzył herbaciarnię.
Tybetańscy mnisi starają się pomagać w walce z epidemią – informują, zbierają pieniądze na leki, żywność i ubrania ochronne, a nawet własnoręcznie robią i rozdają maski ochronne, których „dawno nie można nigdzie kupić”.