Nazywam się Adhi Tape, mam pięćdziesiąt sześć lat. Urodziłam się w Njarongu. Dwadzieścia siedem lat spędziłam w więzieniu. Opowiem o tym, co przeżyłam, żebyście lepiej zrozumieli, jak straszliwe zbrodnie popełnia się w moim kraju.

Nazywam się Adhi Tape, mam pięćdziesiąt sześć lat. Urodziłam się w Njarongu. Dwadzieścia siedem lat spędziłam w więzieniu. Opowiem o tym, co przeżyłam, żebyście lepiej zrozumieli, jak straszliwe zbrodnie popełnia się w moim kraju.
Sąd ludowy w Sangczu (chiń. Xiahe), w prefekturze Kanlho (chiń. Gannan) prowincji Gansu skazał na kary od ośmiu do trzynastu lat pozbawienia wolności oraz wysokie grzywny dziesięciu Tybetańczyków, którzy protestowali przeciwko budowie rzeźni w swojej wiosce, a potem domagali się odszkodowań za skonfiskowaną ziemię.
Według tybetańskich źródeł na początku lipca sąd ludowy w Rebgongu (chiń. Tongren), w prefekturze Malho (chiń. Huangnan) prowincji Qinghai wymierzył kary siedmiu lat więzienia autorowi i trzech lata więzienia wykonawcy pieśni o Dalajlamie, którą w zeszłym roku udostępniono w mediach społecznościowych.
Władze chińskie odrzuciły apelację Anji Sengdry – działacza społecznego z Gade (chiń. Gande) w prefekturze Golog (chiń. Guoluo) prowincji Qinghai.
Grupa specjalnych sprawozdawców Organizacji Narodów Zjednoczonych wzywa Pekin do natychmiastowego zwolnienia Anji Sengdry, działacza społecznego z Gade (chiń. Gande) w prefekturze Golog (chiń. Guoluo) prowincji Qinghai.
Drodzy przyjaciele, mam nadzieję, że jesteście zdrowi i bezpieczni. Mamie i mnie nic nie dolega. Chciałem wracać z Indii do Nowego Jorku, ale jak wszyscy utknąłem.
Jestem wstrząśnięty cierpieniem, jakie spadło na to miasto, które kocham całym sercem. Niestety, mogę się tylko modlić. I gdy wszyscy zmagamy się z utratą wolności oraz strachem o własne życie – opowiedzieć historię o spotkaniu z muchą w chińskim więzieniu.
Władze chińskie „bezterminowo odroczyły” rozprawę apelacyjną Anji Sengdry – działacza społecznego z Gade (chiń. Gande) w prefekturze Golog (chiń. Guoluo) prowincji Qinghai.
Czokji – były więzień polityczny, który spędził za kratami cztery lata za świętowanie urodzin Dalajlamy – zmarł 7 maja w rodzinnym domu, w Sertharze (chiń. Seda), w prowincji Sichuan, ponieważ „władze uniemożliwiły mu podjęcie leczenia”.
O zgodę na odwiedzenie młodszego brata, Lamy Dzigmego prosiłem w lokalnym Biurze Bezpieczeństwa. Sprawę prowadził Han. Kiedy przyszedłem tam pierwszy raz, mieli jakieś zebranie, więc kazał mi wrócić za pięć dni. Spakowałem wtedy domowe jedzenie, które brat tak lubi, i poszedłem do nich znowu. Wreszcie dali zgodę. To było w listopadzie zeszłego roku, czwartego.
Tybetańskie źródła informują o zwolnieniu z więzienia duchownego, którego zatrzymano w grudniu 2017 roku po upublicznieniu zdjęcia samospaleńca.