Indyjskie media opublikowały zdjęcia satelitarne „nielegalnych zabudowań”, wznoszonych przez Chiny w północno-wschodnim Bhutanie.
„Mimo prowadzenia dwustronnych rozmów”, które mają doprowadzić do rozwiązania granicznych sporów między Pekinem a Thimphu, Chiny „dramatycznie przyspieszyły” rozbudowywanie infrastruktury w Khenpadzongu, świętej dla buddystów „ukrytej krainie” Padmasambhawy. W ciągu trzech lat chiński przyczółek – w którym sekretarz partii z Lhasy nawoływał do „dumnego powiewania czerwoną flagą z pięciom gwiazdami” – zmienił się w nowoczesne miasteczko.
W odpowiedzi chińskie media pochwaliły się „przyłączeniem do krajowej sieci energetycznej ponad 700 wysuniętych placówek obronnych” na tybetańskiej granicy, tłumacząc, że „nowoczesna infrastruktura wojskowa wymaga stałych dostaw prądu”.
Pytany przez dziennikarzy o „bezprawne zagarnianie bhutańskiego terytorium”, ambasador Bhutanu w Indiach powiedział, że „choć nie komentujemy toczących się rozmów, zawsze będziemy strzec naszej ziemi”. W 2020 roku Pekin i Thimphu uzgodniły „trzyczęściową mapę drogową”, która miała doprowadzić do zakończenia sporu i ostatecznego wyznaczenia granicy.
Zdaniem ekspertów Pekin okrawa północno-wschodni Bhutan po to, żeby wymusić ustępstwa na strategicznym płaskowyżu Doklam, leżącym w pobliżu „kurzej szyjki” korytarza Siliguri, „słabego punktu” Indii, których interesy – jako „trzeciej strony” – formalnie uwzględnia Thimphu.
Podobnie jak w Tajwanie, Pekin jest „przegranym” ostatnich bhutańskich wyborów, które wygrał Tshering Tobgay, lider opozycyjnej Partii Ludowo-Demokratycznej i rzecznik bardziej „stanowczego” stanowiska w rozmowach z ChRL.