Według rządowych mediów 23 sierpnia władze chińskie zainaugurowały „szkolenie z reinkarnacji żywych Buddów” dla duchownych z Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA).
W dziesięciodniowym szkoleniu, zorganizowanym przez Instytut Socjalizmu w Tybecie, Zrzeszenie Buddyjskie TRA oraz władze lokalne, uczestniczyło ponad stu mnichów, między innymi z lhaskich klasztorów Sera i Drepung.
Media cytują przewodniczącego lokalnego oddziału Ogólnochińskiej Ludowej Politycznej Konferencji Konsultatywnej, który stwierdza, że „system reinkarnacji nie jest sprawą czysto religijną ani indywidualnym prawem żywego Buddy – jak Chińczycy nazywają tybetańskich tulku, czyli inkarnowanych lamów – tylko ważnym elementem strategii i polityki Komunistycznej Partii Chin (KPCh) w tym regionie”. Szkolenie ma pomóc we „wdrożeniu” tej strategii oraz „osiągnięciu religijnej harmonii” w Tybecie.
Inny aparatczyk z tybetańskiej Akademii Nauk Społecznych dodaje, że dzięki szkoleniu oraz odpowiednim przepisom „reinkarnacja odbędzie się należycie”, bez zakłóceń ze strony „żadnych ludzi i separatystycznej kliki Dalaja”.
„Global Times” – tabloidowa przybudówka „Dziennika Ludowego”, oficjalnego organu KPCh – okrasza te doniesienia dziwacznym kłamstwem, przypisując Dalajlamie postulowanie „zakończenia tybetańskiej tradycji reinkarnacji” wraz z jego śmiercią.
Władze chińskie nie ukrywają, że ich celem jest mianowanie własnego Dalajlamy jako „ostateczne rozwiązanie” problemu Tybetu. W 2007 roku Pekin przyznał sobie pełną kontrolę nad procesem rozpoznawania i kształcenia „autentycznych reinkarnacji żywych buddów”, a osiem lat później zaczął ich „certyfikować” i „weryfikować”.
Sam Dalajlama, który od lat powtarza, że nie przyjdzie na świat na terenach kontrolowanych przez Chiny, ponieważ sensem tradycji rozpoznawania tulku jest kontynuowanie dzieła poprzedników, stwierdził niedawno, że logicznym miejscem odrodzenia byłyby Indie.