Kjabczen Dedrol: Czekając z nadzieją
Ręka oparta o suche drzewo wydaje się zmieniać w gałąź.
Ręka oparta o suche drzewo wydaje się zmieniać w gałąź.
moja poezja jest stygnącym knotem maślanej lampki jądrem cząstki elementarnej wibrującą struną gitary skowytem wściekłego psa, któremu został kilka godzin życia
Piach pochłonął wełniany namiot Z paletą deseni cętek światła Nawet patrząc w niebo Nie wiem, która godzina
Zbudowałem dom i wierzyłem, że w końcu będę mógł się skupić na myśleniu,ale wtedy jak spod ziemi wyrosła czarna muchai zaczęła migać mi przed oczami.
Każdy początek semestru jest tak zabiegany, że nie ma jak przyzwoicie zjeść ani odpocząć. A ja jestem z tych, którzy nie przepadają za pracą, lubią za to porządnie się najeść. Ledwie zacząłem chodzić, od rana wiedziałem, co będzie na obiad. Okolica, w której dorastałem, słynęła ze zmiennej pogody, więc najbezpieczniej było siedzieć w domu.
Stado owiec i wichura są tańcem czerni i bieli, kwiat i dłoń to miłość i czas,
Kimkolwiek jest stwórca, zawiesił mnie w przestrzeni. Wciągany w płuca dym z cudzego papierosa W chwili wydechu okazuje się bezbarwny Jak dyskusja obcych ludzi. W gałęziach tamtego drzewa śpiewa kukułka.
Pewnej nocy Niezliczone bary rozbłysły światłem tysięcy ołtarzowych lampek Młodość wszystkich poetów stopiła się z kopcącym masłem
Zwierzę w klatce Fantom ukrywający się za promieniami światła Wielki niedźwiedź ciskający kamieniami w księżyc Przyczajone w cieniu robaki i mrówki
Piosenkarka nazywała się Jangczen Pema i jeszcze gdy żyła, opowiadano o niej najróżniejsze historie. Mówiono, że zrobiła skrobankę w szpitalu i że ojcem dziecka był sekretarz władz miejskich, który na otarcie łez kupił jej mieszkanie, że tantryk jego rodziny, specjalista od czarnej magii, dmuchał jej w usta dla dosłodzenia i wzmocnienia głosu, że skradła innej […]