Oser: Wielka ucieczka Gologa Dzigmego

Kilka dni temu zadzwonił do mnie obcy człowiek. To nie była pierwsza taka rozmowa. W październiku 2012 roku ściszony głos z Amdo pospiesznie przekazał informację o aresztowaniu Gologa Dzigmego. Teraz mówił o jego ucieczce do Gjagar, Indii. I tak po dwudziestu miesiącach smutek zastąpiło radosne zdumienie.

W tym czasie Golog Dzigme balansował nad otchłanią za sprawą listu gończego, wydanego 27 listopada tamtego roku przez bezpiekę prowincji Gansu. Dokument opatrzony wielką czerwoną pieczęcią wywieszono w klasztorze Labrang i rozesłano telefonicznie mieszkańcom regionu, obiecując dwieście tysięcy yuanów za pomoc w ujęciu podejrzanego o „umyślne zabójstwo”.

Oser-WielkaUcieczkaGologaDzigmego-ListGonczy

Wytoczyli najcięższe działa. Wielu połączyło zarzut „zabójstwa” z samospaleniami. Dwudziestu dziewięciu z ponad stu trzydziestu samospaleńców pochodziło z Gansu, szesnastu z Labrangu w okręgu Sangczu. Więcej tych najdramatyczniejszych z protestów mieli tylko w Ngabie, w Sichuanie. Co gorsza, w tamtym roku „newralgiczny” był nie tylko marzec, ale i – za sprawą zjazdu Komunistycznej Partii Chin – listopad, w którym fala samospaleń osiągnęła kulminację. Na najwyższym szczeblu przyjęto dokument, stanowiący, że kto „organizuje, planuje, podżega, zmusza, spiskuje, zachęca lub pomaga w dokonaniu samospalenia zostanie uznany winnym umyślnego zabójstwa i stosownie ukarany”. Wielu Tybetańczyków usłyszało ten zarzut – i wyroki: od kilkunastu lat więzienia do dożywocia i kary śmierci w zawieszeniu.

Nazwijcie psa złym i powieście! Dhondup Łangczen, któremu Dzigme pomagał w nakręceniu filmu „Pożegnanie ze strachem”, został aresztowany w marcu 2008 roku i skazany na sześć lat pozbawienia wolności za „separatystyczne podżeganie”. Inny Dzigme (Gjaco) z Labrangu dostał pięć lat z tego samego paragrafu, ponieważ też postanowił mówić publicznie. Dziw bierze, że ta władza nie boi się śmieszności, oskarżając o zabójstwo kogoś, kto naraził się jej wiernością ideałom buddyjskim oraz oddaniem dla Dalajlamy i rodaków.

Ponad dwadzieścia miesięcy los Gologa Dzigmego pozostawał tajemnicą. Jedni twierdzili, że zginął, inni, że zdołał uciec. Byli i tacy, którzy uważali, że zaszył się w jaskini wysoko w górach. Nie wierzyłam w te doniesienia, a i nie chciałam w takiej sprawie zdawać się na wiarę. Odebrawszy nieoczekiwaną wiadomość, wciąż miałam więc swoje wątpliwości. Póki nie zobaczyłam go witanego przez ziomków w Indiach.

Trudno sobie wyobrazić, jak zdołał uciec ze zmienionego w więzienie Tybetu. I dotrzeć do Dharamsali, naszego symbolu wiary i wolności. To bardzo długa droga, najeżona śmiertelnymi niebezpieczeństwami. Musiał już ją przemierzać, gdy organizacja Reporterzy bez Granic uznała go za jednego ze stu „bohaterów informacji”, którzy służą „interesowi publicznemu”, podejmując największe ryzyko. To się nazywa wyczucie czasu.

GologDzigme-Dalajlama

 

23 maja 2014

 

Za High Peaks Pure Earth