jestem Tybetańczykiem
mam skórę barwy antycznego brązu
ale
moim ulubionym kolorem jest bordowy
jestem Tybetańczykiem
mam skórę barwy antycznego brązu
ale
moim ulubionym kolorem jest bordowy
za sprawą lodowatego wiatru
mieszkańcy piekła narażeni są na skoki temperatury
wielu choruje
Chcielibyśmy, żeby dobre postawy stały się naszą drugą naturą, ale przeszkadzają w tym złe nawyki i emocje, takie jak złość. Musimy więc nauczyć się je identyfikować i zwalczać, gdy tylko dadzą o sobie znać. Jeśli uda się nam przyzwyczaić do kontrolowania szkodliwych postaw, z czasem równowagę osiągnąć może nawet człowiek bardzo zapalczywy i skory do gniewu.
Podczas brytyjskiego najazdu w 1904 roku władcy Tybetu uciekli i z bezpiecznej odległości czekali, aż rzeka znów będzie niebieska. Nie bardzo wiadomo, czym się w tym czasie trudnili. Zwycięzcy z kolei skrupulatnie opisywali kraj, który mieli złupić. Zauważyli na przykład – jakby sądzili, iż są pierwsi – że suchość nie przydaje liściom urody. Jedyną mokrą rzeczą była woda, nawet tu żadna piękność. Korespondentowi Percevalowi Landonowi Tybet jawił się niezbadaną ziemią, ostatnim krajem, czekającym na odkrycie przez cywilizowany świat. Obserwując pierzaste chmury na nocnym niebie z obozowiska rozbitego przez żołnierzy na skrawku ziemi, skryba imperium zanotował, że to zadanie na miarę Anglików, wiernych sług postępu. Dziennik zdobywcy jest zupełnie szczery, wszystko odnosi do czystej bieli. Rosną tu dęby, ale słabo. Samotny ptak w przestworzach, skała, porosty, wiecheć jałowca. Osobliwe miejsce.
Wrobiony Karma Samdup siedzi w więzieniu już półtora roku. Pamiętacie jeszcze, kto to jest? Mówili o nim „Król kamieni z nieba”, założył pierwszą tybetańską ekologiczną organizację pozarządową, i bez wytchnienia odbudowywał naszą zbiorową pamięć ratując przed zagładą zabytki kultury przodków. W tym strasznym czerwcu zeszłego roku bezwstydnie fabrykowano i rzucano publicznie najróżniejsze oskarżenia, a tak zwane prawo tego kraju nie zdobyło się na wydanie bezstronnego, sprawiedliwego wyroku.
Czy to ty, ogniku płonący pośród burzy?
Czy to ty, rozkołysana łódko na falach?
Czy to ty, wznoszący pochodnię życia w ciemnościach?
Naczelnik wydziału paszportowego w Lhasie jest tak zdumiony leżącym przed nim wnioskiem, że sięga po telefon i dzwoni do autora.
Trudno było zebrać te strzępy informacji.
Tybetańskich intelektualistów zatrzymywano chyłkiem, aresztowano potajemnie i sądzono po kryjomu. Los tych ludzi jest tajemnicą państwa, które zazdrośnie strzeże swego monopolu na wiedzę nawet przed ich najbliższymi krewnymi.
Orałem serce jak pole,
Licząc na obfite plony,
Ale ty uciekłaś do krainy szczęścia
W sukni panny młodej.