Gepe z Ngaby w Amdo został zgarnięty przez esbeków wieczorem dwudziestego czwartego maja po koncercie w miasteczku Kaczu (administracyjnie to dziś okręg Kakhog w Sichuanie). I ślad po nim zaginął.
![](https://tybet.hfhr.org.pl/wp-content/uploads/2015/02/Oser-AresztowanyZaPiesn-GepeZwyciestwo-1038x503.jpg)
Gepe z Ngaby w Amdo został zgarnięty przez esbeków wieczorem dwudziestego czwartego maja po koncercie w miasteczku Kaczu (administracyjnie to dziś okręg Kakhog w Sichuanie). I ślad po nim zaginął.
Na tydzień przed Losarem, Nowym Rokiem kalendarza tybetańskiego władze chińskie ściągają dodatkowe siły policyjne do Ngaby (chiń. Aba), w Sichuanie.
Według źródeł Radia Wolna Azja (RFA) do miasta – epicentrum samospaleń Tybetańczyków – zjeżdżają sznury wozów pancernych i policyjnych ciężarówek, „choć od lat otwierali tu kolejne komisariaty i stawiali wszędzie wojskowe baraki”.
Według tybetańskich źródeł 5 lutego Pośredni Sąd Ludowy w Lhasie skazał na dwa i pół roku więzienia Kelsanga Ceringa.
Według tybetańskich źródeł 6 lutego doszło do symbolicznego protestu w Kardze (chiń. Ganzi), w prowincji Sichuan.
Jest taka góra, którą uważają za świętą cztery religie: buddyzm tybetański, hinduizm, bon i dźinizm. Wszystkie widzą w niej środek świata. Po tybetańsku nazywa się Kang Rinpocze, w sanskrycie Kailaś. Wyrasta z tybetańskiej ziemi – z miejsca określanego tradycyjnie „trzema kręgami Ngari” – na 6656 metrów nad poziom morza, należy do pasma Transhimalajów i jest królową wszystkich świętych gór naszego kraju.
Według tybetańskich źródeł 10 stycznia zatrzymano w Chengdu, stolicy prowincji Sichuan, dwudziestosiedmioletniego Genduna Gjaco, mnicha z okręgu Mangra (chiń. Guinan), w prefekturze Colho (chiń. Hainan) prowincji Qinghai.
Policja zatrzymała dwóch koczowników, którzy trafili do aresztu po symbolicznym proteście w Chengdu i po zwolnieniu wrócili do okręgu Dzoge (chiń. Ruoergai), w prefekturze Ngaba (chiń. Aba) prowincji Sichuan.
W 2014 roku jedenaścioro Tybetańczyków wykrzyczało swój protest idąc w ogień. My, bliźni, jesteśmy im winni pamięć. Czterech pasterzy, czworo duchownych, chłop, właściciel myjni samochodowej i student. Dwie kobiety i dziewięciu mężczyzn, w tym trzech ojców. Najstarszy miał czterdzieści dwa, najmłodszy dziewiętnaście lat. Dwóch, ciężko poparzonych, przeżyło, dziewięcioro poniosło ofiarę najwyższą.