Mam wiele dobrych wspomnień z wizyt w Waszym kraju, który po raz pierwszy odwiedziłem w 1979 roku. Bardzo cieszy mnie zainteresowanie i zapał, z jakim starsi i młodsi Mongołowie podchodzą do propagowania ludzkich wartości oraz – tak potrzebnego – łączenia tradycyjnej wiedzę buddyjskiej z nowoczesną edukacją.
W tym roku przypada trzydziesta rocznica zniknięcia Genduna Czokji Nimy. Władze chińskie uprowadziły chłopca i jego rodzinę w kilka dni po uznaniu go przez Dalajlamę za ważnego buddyjskiego przywódcę.
Za górami, za lasami, w pewnym mieście uwięziono dwóch sześciolatków. Jeden z nich ma być nowym wcieleniem mnicha, który żył w Tybecie w XI wieku. Przywódcy wielkiego państwa grożą, że wtrącą do więzienia każdego, kto opowie się za niewłaściwym chłopcem. Tym miastem jest Pekin, wszystko to dzieje się dzisiaj i niezależnie od tego, jak się skończy – ofiarami będą te dzieci.
Wiadomość o śmierci Jego Świątobliwości Papieża Franciszka przepełniła mnie wielkim smutkiem. Modlę się i składam kondolencje Jego duchowym braciom i siostrom oraz wiernym na całym świecie.
Mam już niemal pięćdziesiąt osiem lat i wkrótce nie będę mógł już wam służyć. Wszyscy powinni przyjąć to do wiadomości i zacząć myśleć, co poczną, gdy mnie zabraknie. W okresie pomiędzy mną a następną inkarnacją będziecie musieli radzić sobie sami.
Przypada dziś piętnasty dzień pierwszego miesiąca kalendarza tybetańskiego i kulminacja dorocznego dwutygodniowego Wielkiego Święta Modlitwy, Monlam Czenmo.
Odkąd skończyłem szesnaście lat, byłem odpowiedzialny za los narodu i państwa. Za Dalajlamę uznano mnie, gdy miałem dwa lata, a polityczne przywództwo powierzono po najeździe komunistycznych Chin w 1950 roku – całe moje dorosłe życie jest lustrzanym odbiciem tragicznych losów Tybetu i Tybetańczyków.