Prześladowani przez Chińczyków tybetańscy bracia – nie śpijcie!
Prześladowani przez Chińczyków tybetańscy bracia – nie śpijcie!
Ludzie potrzebują żywności i schronienia, ale wolność jest im niezbędna niczym czyste powietrze, bez którego gasną i obracają w plastikowe lalki, poddające się cudzej woli i manipulacji.
Go Szerab Gjaco – mnich, nauczyciel, działacz społeczny i pisarz z Ngaby (chiń. Aba) w prowincji Sichuan – został skazany na karę dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Według napływających z Tybetu szczątkowych informacji na początku października „policja zabrała kilku mnichów z klasztoru Kirti” w Ngabie (chiń. Aba), w prowincji Sichuan.
Trzydziestoczteroletni Ra Cering Dhondup – mnich, pisarz i były więzień polityczny – zmarł w Ngabie (chiń. Aba), w Sichuanie.
Z Juszu pojechaliśmy na wschód, przekraczając wykreśloną przez obecnych zarządców granicę Qinghai z Sichuanem.
Thabke Gjaco – odbywający karę 15 lat pozbawienia wolności mnich z Labrangu (chiń. Xiahe) w prowincji Gansu – został zwolniony we wrześniu na trzy lata przed zakończeniem wyroku.
Dordże Taszi jest najbardziej znaną postacią w tybetańskim przemyśle turystycznym. Każdy cudzoziemiec, który odwiedził Lhasę, musiał choćby słyszeć o należącym do niego Yak Hotel. W ostatnich latach świetnie prosperował. Założył grupę Manasarowar i dwie firmy deweloperskie, otwierał hotele. Media okrzyknęły go „sztandarem przemysłu turystycznego i budowlanego”, władze obsypywały nagrodami i wyróżnieniami, a w 2005 roku przyjęli go w Pekinie Hu i Wen w osobach własnych. Kiedyś obejrzałam sobie hotel Manasarowar i porównałam go z sąsiednim Jarlung Sangpo. W pierwszym obraz naszej kultury był przestrzenny, autentyczny i godny, u konkurencji – wulgarny i głupi.
Według niezależnych źródeł w kwietniu zeszłego roku władze chińskie po raz drugi złagodziły karę Cultrima Gjaco, mnicha skazanego na dożywocie za udział w pokojowym proteście w Labrangu (chiń. Xiahe), w prowincji Gansu.