Odkąd je zobaczyłem, czuję szczególny związek z ostatnim zdjęciem, jakie zrobiono Gendunowi Czophelowi. Często na nie patrzę. Kiedy jest mi bardzo smutno, nawet kilka razy dziennie. Zawsze, jakby wywoływało halucynacje, po chwili zdaje mi się, że na nim jestem, przycupnięty obok łóżka. I słyszę, co mówi Gendun Czophel. Nieodmiennie przechodzą mnie wtedy zimne dreszcze i zaczynam się dusić.
Wyroki Tybetańczyków, których skazano za „zagrażanie bezpieczeństwu państwa”, czyli przestępstwa „polityczne”, są usuwane z centralnej bazy orzeczeń sądowych.
W słynących ze swoich osiągnięć szkołach średnich Ngaby wprowadza się właśnie siłą »model edukacji nr 2« [z chińskim jako językiem wykładowym]. W tle toczy się dyskusja uczonych, nauczycieli i rodziców, którzy przywołują wszystkie argumenty: do podstawowych zasad kształcenia dzieci po ustawowe ramy jedności etnicznej.
Gesze Sonam Gjaco opuścił więzienie po odbyciu pełnej kary dwóch lat pozbawienia wolności i 25 maja wrócił „schorowany” do klasztoru Kirti w Ngabie (chiń. Aba), w prowincji Sichuan.
Zangkar Dziamjang żyje, choć siedzi w więzieniu. Kilka dni temu, podczas dorocznego posiedzenia, pochylił się nad nim jeden z deputowanych naszego parlamentu. A dokładniej: uśmiercił, prosząc jeszcze o modlitwy i kondolencje. Nie mam pojęcia, co tam pijecie, ale przynosicie hańbę tej Izbie.
Zangkar Dziamjang – uprowadzony przez policję w 2020 roku pisarz z Ngaby (chiń. Aba) w Sichuanie – odbywa karę czterech lat więzienia za „separatyzm i rozpowszechnianie pogłosek na internetowych czatach”.