Miałem właśnie szczęście ponownie zobaczyć Jego Świątobliwość Dalajlamę i słuchać nauk w Zurychu. Przepełnia mnie jednocześnie radość i smutek. Z bliska o wiele lepiej niż na ekranie widać upływ czasu. Nawet głos jest słabszy. To poruszające i trudne do zniesienia.
Żartowałem z Khenpo Cultrimem Lodo, kiedy ten nagle powiedział: „Nie wiem, jak długo będę żył, więc nie poświęcam już tyle czasu studiowaniu pism, tylko skupiam się na ćwiczeniu umysłu”.
Powiedz, roczku, mamy powody do dumy? Nasz PKB wskoczył na drugie miejsce na świecie, są szanse, że chińska gospodarka będzie równie skuteczna w dostarczaniu gotówki. Żadne pociągi nie jeżdżą tak dużo i szybko. Wystawa światowa w Szanghaju okazała się oszałamiającym sukcesem. „Rzeczywistość przerosła nasze najśmielsze wyobrażenia”, oświadczył dyrektor. „Igrzyska azjatyckie w Guangzhou były najwspanialszą imprezą sportową, jaką widziałem – to też boss. – Macie tu olimpijski potencjał”. Zachodni eksperci do znudzenia powtarzają, że Chiny i „nowa Azja” zajmą swoje odwieczne pierwsze miejsce, utracone na moment w XIX wieku.
Sytuacja w Tybecie systematycznie się pogarsza. Kluczowym elementem ataku Chińskiej Republiki Ludowej na tybetańską tożsamość jest ekspresowe zaprowadzanie tak zwanej „edukacji dwujęzycznej”, która podkopuje rodzimą oświatę, służąc promowaniu indoktrynacji i asymilacji. My, niżej podpisani, chcemy dać wyraz najwyższemu zaniepokojeniu z powodu zamykania przez władze chińskie prywatnych tybetańskich szkół.
Przyjaciółko, o której myślę, nie poddawaj się rozpaczy. Po latach ciepła i miłości rodzinnego domu oraz braci znalazłaś się – bez żalu – tam, gdzie jesteś. Pamiętam o tobie. Dziś bardziej niż zwykle.
Jest 3 stycznia 2011 roku. Wstałam rano i wyjechałam z lodowatego, ponurego Chengdu na rozświetlony promieniami słońca płaskowyż. Znajome ciepło nieodmiennie budzi wspomnienia owczego, pachnącego gorącem kożuszka, w który ubierano mnie w dzieciństwie. Zawsze się tu odprężam i mam wrażenie, że wciąż jestem prostą dziewczyną z pastwiska, przekonaną, że poza porami roku, tańcem deszczu, śniegu i słońca nic się w tym świecie nigdy nie zmienia. Podziwianie przyrody było karmiczną nagrodą, spokojem. Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że gdzieś tam ludzie niezmordowanie budują nowe królestwo knowań i spisków, które miały stać się przekleństwem naszej przyszłości.