Archiwum kategorii: Teksty

Mind and Life Institute: Oświadczenie w sprawie nagrania z Dharamsali

Wszyscy w Instytucie Mind and Life jesteśmy zasmuceni i skonsternowani zarzutami, jakie pojawiły się w związku z nagraniem, które przedstawia interakcję między Jego Świątobliwością Dalajlamą, współzałożycielem naszej organizacji, a młodym chłopcem podczas spotkania z uczniami na dziedzińcu świątyni w Dharamsali. Dziś wiadomo znacznie więcej o geście i intencjach Dalajlamy. Z perspektywy tybetańskich obyczajów i, jak sam o nim mówi, „łamanego angielskiego” Jego Świątobliwości cała sytuacja przedstawia się zgoła inaczej, niż sugerowali autorzy dwudziestosekundowego montażu.

Czytaj dalej

Karma Phuncog: Zróbmy coś dobrego ze złego

Medialny jazgot wokół czułości, z jaką Jego Świątobliwość odniósł się do indyjskiego chłopca, poruszył ludzi po obu stronach barykady. Mówię o dwóch stronach, gdyż wielu buddystów nie posiada się z oburzenia, że gest, który przynależy do ich tradycyjnej kultury, jest na całym świecie piętnowany jako „molestowanie” seksualne.

Czytaj dalej

Tenzin Cunde: O „incydencie” w Dharamsali

Dla rozerotyzowanego ponad miarę świata pocałunek jest aktem seksualnym. Dla osiemdziesięciosześcioletniego Dalajlamy, który całe życie przeżył w celibacie, to wyraz czystej miłości. W tybetańskich rodzinach wszyscy się całują, a Jego Świątobliwość od zawsze przekomarza się z dziećmi, brodatymi mężczyznami, kobietami w burkach i każdym w czapce.

Czytaj dalej

Wang Lixiong: Kalon tipa i problem Tybetu

Wielu w tybetańskiej diasporze sądzi, że rozwiązanie problemu Tybetu znaleźć może nowy kalon tipa. Porozmawiajmy więc o tym. Premier obejmie urząd w newralgicznym momencie kontaktów z Chinami, musi zatem je naprawdę rozumieć i umieć dokonać właściwej oceny sytuacji. Wiele osób pomaga Dharamsali w kontaktach z Zachodem, lecz jedynie Tybetańczycy mogą ułożyć swoje relacje z Chińczykami – bez żadnych pośredników i wsparcia z zewnątrz. Kalon tipa winien być ekspertem przede wszystkim w tej właśnie dziedzinie.

Czytaj dalej

Oser: Trzem dzielnicom, noworocznie najlepszego

Grupka znajomych rzutem na taśmę dojechała właśnie na Nowy Rok do rodzinnej wioski we wschodnim Tybecie. Spytałam ich, czy świętują po tybetańsku i po chińsku, czy może pryncypialnie dokonują wyboru. Usłyszałam, że ludzie wolą Losar, ale w pracy nie ma o czym gadać: chińszczyzna. W tamtych stronach żyje się z reguły z hodowli lub uprawy i świętuje na modłę sąsiadów.

Czytaj dalej