Dla Tybetańczyków w kraju i na wychodźstwie nastały bardzo trudne czasy. Xi Jinping prowadzi w Tybecie politykę twardej ręki: siłowej asymilacji, powszechnych represji i inwigilacji, które zatrzymały masowe protesty, takie jak powstanie z 2008 roku i wywołana nimi fala samospaleń. Znany chiński akademik powiedział mi niedawno, że Tybetańczycy stali się nową wzorową mniejszością. Jednocześnie Pekin wciąż szkaluje Dalajlamę i Centralną Administrację Tybetańską (CAT) w Indiach, najwyraźniej nie zamierzając wracać do dialogu, który urwał się w 2010 roku.
Archiwum kategorii: Z perspektywy Tybetańczyków
Kunsang Tenzin: Smutna piosenka
Kiedy opuszczałem dom,
Rodzice powiedzieli mi na pożegnanie:
„Ukończ studia i wracaj
Z dobrymi wiadomościami”.
Gegdziom: Smutna piosenka
Oser: Garść szczegółów i wspomnień
Bhuczung D. Sonam: Piosenki z Dełaczenu
Dolpopa: Gdyby
Gdyby kupowanie ryb
nie rodziło negatywnej karmy,
skąd brałaby się zasługa
z fundowania posągów?
Encyklopedia świątyń Khamu: Klasztor Łonto
Pierwotnie Łonto było klasztorem bonu, dziś nie wiadomo jednak, kto go założył. Później – czego ślady wciąż są widoczne – należało do szkoły njingma.
Wedle ustnych przekazów chylącą się ku upadkowi świątynię uratował Sakja Triczen Taszi Rinczen, strzelając do niej z łuku. Od tego czasu nazywano ją Lhanjing, „starą” albo „przeszytą strzałą”.
NN: Jeden płomień, jedno życie
Jeden płomień, jedno życie.
Jeden płomień, jedno życie.
Duch rodaka
Strawiony w czerwonym ogniu
Dalajlama: Przesłanie do uczestników konferencji organizacji protybetańskich
Zainteresowanie społeczności międzynarodowej było dla nas źródłem otuchy i pomocą w wysiłkach na rzecz zachowania tybetańskiej tożsamości oraz utrzymania przy życiu naszej sprawy. Dziękuję wszystkim przyjaciołom i sojusznikom, którzy z własnej inicjatywy poświęcają czas i środki, czynnie wspierając słuszną sprawę narodu tybetańskiego. Często powtarzam, że nie uważamy was za stronników Tybetu, tylko sprawiedliwości.
Oser: Lhasa miastem „najszczęśliwszych” ludzi
Zaczęło się od wywiadu. Zadzwonił zagraniczny dziennikarz i chciał wiedzieć, co sądzę o tym, że Lhasę wybrano „miastem najszczęśliwszych mieszkańców”. Ponieważ rzecz działa się u progu Nowego Roku, uznałam tę kwintesencję ironii za nieoczekiwany prezent i usiłowałam wyobrazić sobie, jak zareagowaliby na ów dar tybetańscy mieszkańcy stolicy. W końcu wybuchnęłam tylko śmiechem i spytałam, jak tu mówić o „szczęściu”, gdy człowiek dzień i noc żyje na muszce karabinu i nawet wchodząc do świątyni jest na celowniku snajpera?