Wczoraj na kolację miałem dygot i strach.
Wczoraj na kolację miałem dygot i strach.
Władze Njagczu (chiń. Yajiang) w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi), w prowincji Sichuan – rodzinnych stron Tulku Tenzina Delka, popularnego nauczyciela buddyjskiego i działacza społecznego, który 12 lipca zmarł w więzieniu – ściągają do regionu wojsko i wprowadzają nadzwyczajne środki bezpieczeństwa.
Według napływających z Tybetu szczątkowych informacji 4 sierpnia doszło do konfliktu między policją a Tybetańczykami, zmuszanymi do udziału w „festynie”, w Nangczenie (chiń. Nangqian), w prefekturze Juszu (tyb. Yushu) prowincji Qinghai.
Według tybetańskich źródeł 6 sierpnia zwolniono Pasanga Łangczuka, zatrzymanego przed miesiącem za świętowanie urodzin Dalajlamy w Kardze (chiń. Ganzi), w prowincji Sichuan.
Władze chińskie zmusiły mieszkańców niespokojnego Driru (chiń. Biru) w prefekturze Nagczu (chiń. Naqu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego do „świętowania” przypadającego 1 sierpnia Dnia Armii Ludowo-Wyzwoleńczej w pseudoludowych strojach obszytych futrem zwierząt należących do gatunków zagrożonych wyginięciem.
W listopadzie 2011 roku aresztowano Lamę Dzigmego, mnicha, byłego wiceprzewodniczącego Komitetu Demokratycznego Zarządzania w klasztorze Labrang. Jako „podejrzanego o podżeganie do separatyzmu”. Według różnych źródeł piątego września zaczęła się (druga) rozprawa (obrońcę wyznaczyły władze lokalne) i zapadł wyrok: pięć lat więzienia. I do dziś nie wiadomo, gdzie go odbywa.
Dolkar Lhamo i Nima Lhamo – siostra i siostrzenica Tulku Tenzina Delka, popularnego nauczyciela buddyjskiego i działacza społecznego, który 12 lipca zmarł w więzieniu – wróciły do rodzinnego Njagczu (chiń. Yajiang) w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi), w prowincji Sichuan.
Według tybetańskich źródeł 6 lipca policja zatrzymała Pasanga Łangczuka, który „publicznie składał ofiary i palił kadzidło w intencji długiego życia Dalajlamy” w Kardze (chiń. Ganzi), w prowincji Sichuan.
Należę do, jak nazywają to Chińczycy, klasy tybetańskich „niewolników”; po chińskiej inwazji przez wiele lat byłam wysoką funkcjonariuszką i cieszyłam się zaufaniem naszych nowych panów. Nie jestem wykształcona, brak mi wiedzy i zdolności pisarskich. Po Ludowej Komunie „Czerwony Sztandar” zostały mi tylko smutne wspomnienia. Postaram się je spisać, by świat poznał prawdę o losie moich rodaków i naszego kraju pod chińskimi rządami.