Władze chińskie rozpoczęły nową kampanię w lhaskim klasztorze Sera. Według przewodniczącego „komitetu zarządzania” tej świątyni mnisi mają teraz „praktykować religię poprzez zwalczanie separatyzmu”.

Władze chińskie rozpoczęły nową kampanię w lhaskim klasztorze Sera. Według przewodniczącego „komitetu zarządzania” tej świątyni mnisi mają teraz „praktykować religię poprzez zwalczanie separatyzmu”.
Departament Stanu USA przedstawił raport, w którym oskarżył Chiny o „systematyczne ograniczanie dostępu” do Tybetu amerykańskim dyplomatom, dziennikarzom i zwykłym turystom.
Chińskie media informują, że 25 marca „ponad 30 tysięcy mnichów i mniszek z Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA) zdawało egzamin ze znajomości przepisów i prawa”.
Według lokalnych źródeł władze chińskie nie znoszą nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa, wprowadzonych w Rebgongu (chiń. Tongren), w prefekturze Malho (chiń. Huangnan) prowincji Qinghai przed „drażliwymi” marcowymi rocznicami.
Chińskie media informują o nowej kampanii „edukacji politycznej” w klasztorach Lhoki (chiń. Shannan), w Tybetańskim Regionie Autonomicznym (TRA).
W lipcu 1987 roku, podczas drugiej czy trzeciej oficjalnej wizyty w Chinach, niemiecki kanclerz Helmut Kohl znienacka wyraził pragnienie zobaczenia Lhasy. O dyplomatycznej niecodzienności tego zdarzenia niech świadczy fakt, że do tej pory stolicy Tybetu nie odwiedził żaden inny przywódca zachodniego państwa. Zanim zeszło na podróże, Deng Xiaoping rozmawiał z nim o wzroście. „Z tak potężnym obrońcą u boku – miał powiedzieć, mierząc wzrokiem sto dziewięćdziesiąt trzy centymetry Niemca – nie bałbym się nawet nieba spadającego na głowę”. Wygląda na to, że przypadli sobie do gustu.
Zamknąwszy Tybet dla zagranicznych turystów i wprowadziwszy nadzwyczajne środki bezpieczeństwa z okazji „drażliwych” marcowych rocznic, władze chińskie zorganizowały w Lhasie manifestację siły.
Rządowe media informują o rozpoczęciu trzymiesięcznej kampanii, której celem jest sprawdzenie, czy „jacyś urzędnicy bogacili się na bardzo drogich i rzadkich zasobach naturalnych”: maczużnikach – czyli jarca gumbu (chiń. chong cao, łac. Cordyceps sinensis), osiągających astronomiczne ceny tybetańskie grzybach gąsienicowych, którym medycyna chińska przypisuje właściwości lecznicze – oraz jadeicie kunluńskim.
Według lokalnych źródeł władze w Markhamie (chiń. Mangkang), w prefekturze Czamdo (chiń. Changdu), w Tybetańskim Regionie Autonomicznym uzależniają przyznawanie świadczeń od „postawy” petentów.
Władze chińskie dodały oprawę propagandową do szykan i represji, wprowadzanych przed najbardziej newralgicznymi rocznicami we współczesnej historii Tybetu – sześćdziesiątą wybuchu powstania i trzydziestą ogłoszenia stanu wojennego w Lhasie.