Archiwum kategorii: Z perspektywy Tybetańczyków

Oser: Dokument nr 33

W sieci krąży film, pokłosie majowej eksplozji w Urumczi. Nagrał go Ujgur, który leciał w interesach do Szanghaju. Na lotnisku kazali mu zdjąć buty. Kiedy zapytał, dlaczego tylko on ma to zrobić, usłyszał: „Bo jesteście z Xinjiangu”. Wtedy natychmiast wyjął telefon i zaczął nagrywać dyskusję z funkcjonariuszami, którym wykrzyczał: „Dzisiejszy wybuch jest rezultatem takiej dyskryminacji”.

Czytaj dalej

Therang: Szokdziang – o szczególnym przyjacielu w szczególnym dniu

Przyszli po mnie dokładnie pięć lat temu, rano, znienacka. Wzięli też mojego przyjaciela, którego dziś wspominam. Zarzucili nam na głowy czarne worki, skuli ręce i powieźli do więzienia, gdzie dostaliśmy po maleńkiej, wąskiej celi. On siedział dokładnie naprzeciwko. Dostrzegałem go, ilekroć otwierali drzwi, i wiedziałem, że szuka mnie wzrokiem. Domyślam się, że widział mnie wyraźnie, bo unosił brwi, studiując moją twarz z wielkim skupieniem i troską. Wciąż mam przed oczami to przeszywające, dociekliwe spojrzenie. Potem napisałem mu z więzienia list, w którym opowiadałem o wrażeniach i uczuciach z tamtego lochu. Za kratami emocje mają szczególną intensywność i moc. Dziś próbuję je odtworzyć. Jestem po drugiej stronie muru, ale niosę w sobie nietającą więzienną zmarzlinę, pamięć na zawsze skutą lodem.

Czytaj dalej

Pema Norzin: Dlaczego nie wolno nam nigdzie wyjechać?

W tym roku Święto Wiosny i tybetański Nowy Rok, Losar przypadają w tym samym czasie. Mnóstwo znajomych z Chin właściwych wybiera się za granicę, co więcej, różne kraje znoszą obowiązek wizowy, a my, Tybetańczycy już czwarty rok bez paszportów, skonfiskowanych przez rząd Regionu Autonomicznego. Dlaczego nie wolno nam nigdzie wyjechać? Czemu nasze dzieci nie mogą studiować za granicą? To, co wyprawiają władze lokalne, jest niezgodne z konstytucją państwa! Dlaczego organy ścigania patrzą na to przez palce?!

Czytaj dalej

Oser: Pieniądze tak, Tybetańczycy nie

W tym roku Tybetańczycy nie mogą wybrać się z pielgrzymką na Kailaś, jednak „niepisana zasada” pozwala na to wszystkim chętnym Chińczykom. „Miejscowych na górę nie puszczają, natomiast obcy bez kłopotu zdobędą potrzebne zezwolenie w swoich stronach – skarży się tybetański obywatel sieci. – W ten sposób z jawnego pogwałcenia swobód religijnych robi się na dodatek apartheid”. W tym samym czasie na Weibo ukazało się ogłoszenie, z którego wynika jasno, że na naszej świętej górze zarabia firma z Pekinu.

Czytaj dalej