Dopiero dziś miałem chwilę, żeby spokojnie pomyśleć i ułożyć sobie to wszystko w głowie. Grzeje słońce, ćwierkają wróble – wiosna.

Dopiero dziś miałem chwilę, żeby spokojnie pomyśleć i ułożyć sobie to wszystko w głowie. Grzeje słońce, ćwierkają wróble – wiosna.
Z wielką radością pozdrawiam wszystkich buddystów na całym świecie, który obchodzi dziś Wesak, czyli Purnimę („pełnię”) Buddy.
Budda Siakjamuni urodził się w Lumbini, osiągnął Przebudzenie w Bodh Gai i odszedł w Kusinagarze 2600 lat temu, wierzę jednak, że jego nauki są uniwersalne i pozostają aktualne do dzisiaj. Powodowany głęboką troską o innych, po Przebudzeniu do końca życia był mnichem i dzielił się swoim doświadczeniem z każdym, kto chciał słuchać. Tak jego wizja współzależnego powstawania, jak zalecenie nieczynienia krzywdy i niesienia wszelkiej możliwej pomocy, postulują praktykę niestosowania przemocy, która stanowi jedną z najbardziej konstruktywnych sił w naszym świecie, gdyż motywowana współczuciem, sprowadza się do służenia bliźnim.
1.
Wcześniejsze plagi, które pokonały ocean,
były odwodami najeźdźców,
zdziesiątkowani Majowie nazwali swoją Wielkim Ogniem
1.
Po dziesięciu dniach zamknięcia jedziemy na wieś,
drogę blokują ludzie z napisami na czerwonych opaskach:
„wracajcie, skąd przyszliście!”
1.
Chwilowo nie brzydzą się Tybetańczykami
i nie dyszą nienawiścią do Ujgurów,
dziś strach pochodzić z Wuhanu
W pięćdziesiątą rocznicę ustanowienia Dnia Ziemi nasza planeta stoi przed jednym z największych zagrożeń dla zdrowia i bezpieczeństwa swoich mieszkańców. Zmagania z tym kryzysem przypominają nam, jak wielkie znaczenie mają współczucie i wzajemne wsparcie. Pandemia jest niebezpieczna dla wszystkich bez względu na rasę, kulturę i płeć; musimy zareagować na nią jako cała ludzkość, zaspokajając niezbędne potrzeby każdego człowieka.
1.
Nie ma twierdzy, której nie zajmie wróg,
nie ma zarazy, która nie budzi grozy –
wróć: znam jedną jeszcze gorszą
Pamiętamy:
Kobietę, która skarżyła się na chorobę, uderzając w bęben na balkonie.
Mężczyznę, który biegł za karawanem, krzycząc „mamo!”.
Czasem przyjaciele proszą mnie o użycie „magicznych mocy” do rozwiązania jakiegoś światowego problemu. Nieodmiennie odpowiadam, że Dalajlama nimi nie dysponuje. Gdyby było inaczej, nie bolałyby mnie nogi ani gardło. Wszyscy jesteśmy takimi samymi ludźmi, przeżywającymi identyczne lęki, nadzieje i wątpliwości.
Na początku maja rządowa telewizja pokazała (przedziwnie, właściwie ukradkiem) propagandowy dokument o samospaleniach w Tybecie. Uznałam, że warto do niego wrócić, i faktycznie, po ściągnięciu go z sieci i ponownym obejrzeniu mam kilka uwag.