Jaka szkoda! Masz tylko trzydzieści lat. Jesteś wciąż młoda i zdrowa.
Ale skoro każda rzecz przemija, nic nie może być wieczne. Zgodnie z nieubłaganym prawem nietrwałości wszystko zmienia się z chwili na chwilę.
Jaka szkoda! Masz tylko trzydzieści lat. Jesteś wciąż młoda i zdrowa.
Ale skoro każda rzecz przemija, nic nie może być wieczne. Zgodnie z nieubłaganym prawem nietrwałości wszystko zmienia się z chwili na chwilę.
Om Swasti!
Do zgromadzenia niedościgłych Nauczycieli, dawnych i obecnych,
Magicznego tańca Ciała, Mowy i Umysłu niepoliczalnych Buddów,
Ukazujących się stosownie do możliwości uczniów,
Spełniających życzenia klejnotów, źródła wszelkiego dobra i prawości,
Zanosimy modlitwy z żarliwym oddaniem:
Niechaj Tenzin Gjaco, Opiekun Krainy Śniegu, żyje bez końca!
Darzcie błogosławieństwami, by Jego życzenia spełniały się bez przeszkód!
Rodacy w kraju i za granicą świętują dziś moje urodziny, radując się i bawiąc. W mojej intencji modlą się wszyscy Tybetańczycy, a także mieszkańcy Himalajów. Chciałbym im wszystkim serdecznie podziękować.
Iluzoryczny tańcu mądrości Sugatów Pięciu Rodzin,
Wodzu dumnych Strażników Nauk, obrońców Tybetu,
Wzywamy Cię oto, Królu Aktywności – wraz z emanacjami,
Partnerką i ministrami – tą melodyjną tęskną pieśnią.
Wszystkim wielkim światowym religiom – chrześcijaństwu, islamowi, hinduizmowi, buddyzmowi – przyświeca jeden cel: osiągnięcie trwałego szczęścia. Każda podkreśla też znaczenie dobroci i prawości, tłumacząc, że osoby autentycznie religijne powinny starać się być lepszymi ludźmi. Wszystkie propagują rozmaite doktryny, które mają pomóc w dokonaniu takiego przeobrażenia. W tym sensie, co należy zawsze podkreślać, niczym się do siebie nie różnią i nie ma między nimi żadnych sprzeczności. Myślenie o nich w takich kategoriach zapobiega powstawaniu konfliktów.
Tybetańskie dzieci w świętej ziemi Indii
Uczcie się dla wolnego Tybetu
Błogosławieństwo Jego Świątobliwości
Przyniesie nam niepodległość
Przed siedmiu laty, dumając nad zdjęciem ojca i syna, mozolnie wędrujących z Lhasy do Dharamsali, napisałam w zbiorku „Zapiski tybetańskie”: „Ten, który emanuje wokół pokorą i skromnością, będąc przy tym panem środka, jest najwybitniejszym pośród wszystkich Tybetańczyków, najbardziej kochającym i żarliwym człowiekiem – Dalajlamą”. Za sprawą tego zdania i kilku innych słów prawdy władze lokalne uznały, że „książka sławi XIV Dalajlamę i XVII Karmapę oraz zachęca do czci i wiary religijnej. To poważne błędy polityczne i światopoglądowe”. Następnie wykreśliły mnie z życia publicznego i musiałam opuścić Lhasę.
Jakieś dziesięć, dwanaście lat temu, kiedy byłam redaktorką wydawanej przez Federację Sztuki Tybetańskiego Regionu Autonomicznego „Literatury tybetańskiej”, dobry znajomy, nieżyjący już Dziamjang Szerab ostrzegł mnie, że następnego dnia nasz chlebodawca zamierza przeprowadzić „wizytacje” w domach wszystkich tybetańskich pracowników, i poradził, bym natychmiast ukryła stojący na moim ołtarzyku portret Dalajlamy. Dziamjang był wiceprzewodniczącym Stowarzyszenia Pisarzy, z rozdzielnika informowano go więc o takich planach. Federacja zatrudniała siedemdziesiąt osób – po równo Tybetańczyków i Hanów. Rewizje dotyczyły tylko naszych. Genialny pomysł zrodził się w głowie wiceprzewodniczącej i znanej pisarki Ma Lihuy.