Złota jesień jest porą żniw i wdzięczności,
A święto jej środka czasem księżycowego blasku i spotkań.
Złota jesień jest porą żniw i wdzięczności,
A święto jej środka czasem księżycowego blasku i spotkań.
Przed kilkoma dniami jeden z norweskich periodyków zapytał, czy napiszę artykuł o Liu Xiaobo. Jak wszyscy wiedzą, 10 grudnia, w dniu praw człowieka, ten niezależny uczony otrzyma Pokojową Nagrodę Nobla. Media nie mają wątpliwości: tegoroczne wyróżnienie ma być hołdem i wsparciem dla wszystkich, którzy od lat walczą w Chinach o wolność, demokrację, prawa człowieka oraz uniwersalne wartości. Natychmiast stają mi przed oczami Tybetańczycy, którym przyszło zapłacić za to ogromną cenę. Napiszę więc o nich, bo choć zupełnie nieznani, zasługują na taką samą uwagę i szacunek świata.
Wszyscy jesteśmy Tybetańczykami
Wszyscy jesteśmy dziećmi Tybetu
Niczego sobie nie zazdrośćmy
Jesteśmy krwią z krwi i kością z kości
Znajomy był wczoraj w Samje
i robił zdjęcia kamiennym lwom
strzegącym głównej świątyni.
„Zaraz po urodzinach Jego Świątobliwości” (6 lipca) policja zatrzymała Palczunga, młodego tybetańskiego pieśniarza z Ngaby (chiń. Aba) w prowincji Sichuan.
Mój drogocenny nauczyciel tłumaczył,
że nikt nigdy nie ukradnie wam kadzideł,
ponieważ kupiliście je, żeby ofiarować.