Ten szczególny dzień, rocznica urodzin Jego Świątobliwości Dalajlamy, przypomina nam, Tybetańczykom, iż mimo okupacji naszego kraju i wielu związanych z tym przeciwności, jesteśmy najszczęśliwszymi z ludzi. Choć Jego Świątobliwość, manifestacja Czenrezika, Buddy Współczucia, pochyla się ze współczuciem nad wszystkimi bez wyjątku istotami, które cierpią w całym wszechświecie, i udziela niezgłębionych nauk każdemu, kto szuka spokoju umysłu i szczęścia, ze wszystkich narodów na świecie tylko Tybetańczycy zostali pobłogosławieni jego politycznym przywództwem, niezrównaną szczodrością duchowego przewodnictwa w krzewieniu Dharmy Buddy oraz niepojętą inspiracją obecności, która ukazuje każdemu z nas bezmiar potencjału dobra, jaki możemy w sobie obudzić.
Musimy też zdawać sobie sprawę, że przeobrażanie serca i umysłu po to, by nasze działania stały się same z siebie, spontanicznie etyczne, wymaga, byśmy w swoim codziennym życiu postawili prawość na pierwszym miejscu. Miłość i współczucie, cierpliwość, szczodrość, pokora i inne cnoty uzupełniają się. Ponieważ tak trudno wykorzenić szkodliwe uczucia, musimy przyswoić sobie i wprowadzić w nawyk ich przeciwieństwa, jeszcze zanim pojawią się negatywne myśli. Kultywowanie szczodrości jest, na przykład, kluczowe dla przeciwdziałania skłonności do skąpstwa, które wyrasta z naszego egoizmu.
Rodacy w kraju i poza jego granicami, wyznawcy tybetańskiej tradycji buddyzmu oraz wszyscy mający związek z Tybetem i Tybetańczykami: dzięki dalekowzroczności naszych dawnych królów, ministrów i uczonych-adeptów w całej Krainie Śniegu rozkwitały pełne nauki Buddy, pochodzące z ksiąg i doświadczeń pouczenia trzech pojazdów i czterech rodzajów tantr oraz związanych z nimi zagadnień i dyscyplin. Tybet był dla świata źródłem tradycji buddyjskich i wyrastającej z nich kultury. Przysparzał szczęścia zwłaszcza niezliczonym istotom w Azji, w tym w Chinach, Tybecie i Mongolii.
Jeżeli edukacja i media mają szczególne zobowiązania wobec jakiejś dziedziny – to jest nią, moim zdaniem, środowisko naturalne. Owe zobowiązania wiążą się nie tyle z kwestią dobra lub zła, ile przetrwania. I powinny mieć do czynienia nie tyle z ideą, że przyroda jest czymś świętym, ile z przekonaniem, iż środowisko naturalne jest domem, w którym żyjemy. Dbanie o nie leży więc w naszym interesie – trudno zaprzeczyć tej zdroworozsądkowej prawdzie. Ogrom naszej populacji i potęga współczesnej nauki odciskają piętno na środowisku. Innymi słowy, Matka Ziemia długo tolerowała nasze domowe niechlujstwo. Sprawy zaszły jednak tak daleko, że nie może już w milczeniu znosić naszego zachowania. Problemy wywoływane dewastacją środowiska są jej krzykiem. Jak gdyby chciała nas ostrzec, że jej tolerancja na nasz brak odpowiedzialności ma swoje granice.
Po raz pierwszy od powołania Rady Praw Człowieka ONZ w Genewie, która w 2006 roku zastąpiła doszczętnie skompromitowaną Komisję, grupa państw demokratycznych wspólnie skrytykowała Chiny za naruszanie praw człowieka.
Według tybetańskich źródeł policja zatrzymała dwóch przełożonych klasztoru Czogri w okręgu Draggo (chiń. Luhuo) prefektury Kardze (chiń. Ganzi), w prowincji Sichuan w związku z modłami w intencji dobrego zdrowia i długiego życia Dalajlamy, który przechodzi „profilaktyczny zabieg” w amerykańskiej klinice.