Karma Samdup – biznesmen, kolekcjoner sztuki i działacz społeczny – 19 listopada został zwolniony z więzienia Szajar w Turkiestanie Wschodnim (chiń. Xinjiang) po odbyciu drakońskiej kary 15 lat pozbawienia wolności.
Archiwa tagu: Tortury

Coltim Szakabpa: Umarli mówią
Wiadomo, że nas rozstrzeliwali
Bo mamy dziury w potylicach
Wiadomo, że zakopywali nas żywcem
Bo mamy ziemię w nosach i ustach

Mniszki z więzienia Drapczi: Nigdy nie stracimy ducha
Śpiewamy pieśń smutku
Śpiewamy ją z Drapczi
Radość i szczęście są wielkie
Niczym nasze ośnieżone góry

Karma Samdup: W 1998 roku w Urumczi
W Urumczi jest kwartał, który nazywa się Erdaoqiao. Pełno tu sklepików z antykami i dziełami sztuki, zupełnie jak na lhaskim Barkhorze. Kiedy byłem tam po raz pierwszy, poznałem jednego ze sprzedawców – Abliza – i kupiłem od niego garść srebrnych monet. Później dowiedziałem się, że były fałszywe, i zrobiłem mu awanturę. Tym razem kupiłem jednak dywan (miał w sklepie mnóstwo rupieci; sądzę, że w przytłaczającej większości podrabianych, ale ten dywan, jestem tego pewien, był prawdziwy).
Śmierć mnicha w lhaskim areszcie
Śmierć na skutek tortur w Czamdo
Adzin – mnich z klasztoru Pasze bity i torturowany za próbę ucieczki do Indii – zmarł w 2004 roku wkrótce po zwolnieniu z więzienia.

Gonpo Kji: Będę protestować
Składałam niezliczone petycje w lhaskim sądzie, apelując, aby zgodnie z prawem ponownie rozpatrzono sprawę Dordże Tasziego.
Po sześciu latach Anja Sengdra uzyskał zgodę na pierwsze widzenie
Anja Sengdra – działacz społeczny z Gade (chiń. Gande) w prefekturze Golog prowincji Qinghai – uzyskał zgodę na pierwsze widzenie z krewnymi „po sześciu latach starań”.
Siedemnaście lat poszukiwań „zaginionego” więźnia z Dzoge
Według tybetańskich źródeł od siedemnastu lat krewni nie są w stanie ustalić miejsca pobytu mnicha, skazanego za udział w pokojowej demonstracji w 2008 roku.

Dolkar Co: To już rok
Jest 3 stycznia 2011 roku. Wstałam rano i wyjechałam z lodowatego, ponurego Chengdu na rozświetlony promieniami słońca płaskowyż. Znajome ciepło nieodmiennie budzi wspomnienia owczego, pachnącego gorącem kożuszka, w który ubierano mnie w dzieciństwie. Zawsze się tu odprężam i mam wrażenie, że wciąż jestem prostą dziewczyną z pastwiska, przekonaną, że poza porami roku, tańcem deszczu, śniegu i słońca nic się w tym świecie nigdy nie zmienia. Podziwianie przyrody było karmiczną nagrodą, spokojem. Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że gdzieś tam ludzie niezmordowanie budują nowe królestwo knowań i spisków, które miały stać się przekleństwem naszej przyszłości.