Archiwum kategorii: Teksty

Oser: Ku pamięci

W 2014 roku jedenaścioro Tybetańczyków wykrzyczało swój protest idąc w ogień. My, bliźni, jesteśmy im winni pamięć. Czterech pasterzy, czworo duchownych, chłop, właściciel myjni samochodowej i student. Dwie kobiety i dziewięciu mężczyzn, w tym trzech ojców. Najstarszy miał czterdzieści dwa, najmłodszy dziewiętnaście lat. Dwóch, ciężko poparzonych, przeżyło, dziewięcioro poniosło ofiarę najwyższą.

Czytaj dalej

Oser: Zuckerberg i podwójne standardy obrony wolności słowa

Po masakrze w redakcji tygodnika „Charlie Hebdo” miliony ludzi – w tym przywódcy ponad czterdziestu państw – jedenastego stycznia wyszły na ulice Paryża, aby potępić terroryzm i stanąć w obronie wolności słowa. Dwa dni wcześniej Mark Zuckerberg, twórca i dyrektor generalny Facebooka, wydał oświadczenie, w którym mówi, że nie boi się gróźb śmierci i że jego serwis społecznościowy „odmawia blokowania treści o Mahomecie”, jakie uraziły pakistańskiego ekstremistę.

Czytaj dalej

Oser: Wiara i twarz – koncernowi Facebook

Dwudziestego szóstego grudnia 2014 roku opublikowałam na swojej stronie na Facebooku film, na którym zarejestrowano samospalenie buddyjskiego mnicha Kelsanga Jeszego, oraz krótką notkę o owych najtragiczniejszych, ostatecznych protestach przeciwko uciskowi. Kilka godzin później mój post został usunięty przez administratora serwisu. Osłupiałam na widok powiadomienia, które wychynęło na ekran komputera, i natychmiast posłałam je w świat, myśląc: „Po ponad sześciu latach Facebook po raz pierwszy usunął mój wpis. Czyżby i oni mieli już »małych sekretarzy«?”.

Czytaj dalej

Oser: Szary reporter duma o polityce

Przed czterema laty trafiłam na bloga „Słowa szarego reportera”, na którym często pisano o Tybecie. Wiele z tych artykułów zamieszczałam później na swoim blogu. Pierwszy opowiadał o „głosach znad granicy”. „W sferze języka i kultury »autonomiczne« (jak upiera się je nazywać partia komunistyczna) mniejszości mają znacznie gorzej niż tacy mieszkańcy Guangzhou. Logika dzierżymordyzmu jest niesłychanie prosta: skoro nie mogą was przeobrazić, zostaniecie skolonizowani. Sinizacja Tybetu jest nieunikniona”. Zgadzam się z tym w zupełności, tak bowiem wygląda nasza codzienność, a w ostatnich latach proces ten gwałtownie przyspieszył, czemu skrzętnie zaprzeczają władze lokalne.

Czytaj dalej